-Jutro?
-Jutro, jutro. Plan jest taki. Ile potrzebujesz czasu, żeby
się przygotować do wywiadu? Włącznie z pytaniami.
-Mam wszystko gotowe, tylko na tablecie w domu Roberta…
-W porządku. Mój asystent cię podwiezie, weźmiesz tablet,
wszystko co potrzebne i robimy wywiad.
-Aaaa..aha… Ale dzisiaj?
-Dzisiaj, dzisiaj! A kiedy?! Dzisiaj zrobisz, wieczorem
napiszesz i wyślesz do redakcji tego miesięcznika z własnym imieniem i
nazwiskiem, a profesorek sobie hopsa z kwitkiem całując namiętnie klamkę
naszego biura do Polski.-przedstawił swój plan Klopp i klasnął na koniec
radośnie w dłonie. –I jak?
-Bomba.-zaśmiałam się radośnie i uściskałam serdecznie
Kloppa.
-No już, zmykaj. Andre czeka już przy wyjściu na ciebie.
-Nie wiem jak mam dziękować.
-Podziękowaniem będzie bezcenna mina tego profesorka. No i
twój najlepszy wywiad.-uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam biegiem
do wyjścia podnosząc rękę na pożegnanie z chłopakami.
Andre okazał się czterdziesto kilku letnim, krępym
mężczyzną. Całkiem miły, choć mało rozmowny. Szybko obróciliśmy w dwie strony.
Weszłam (tym razem bezproblemowo) na Idunę i popędziłam w kierunku boiska.
-Już jesteś?
-Tak. Szybko się uwinęliśmy.
-Widzę właśnie, widzę. Za dziesięć minut kończymy. Zapytałem
kto chce i się zgłosili Łukasz, Mario, Kuba i Moritz.-oznajmił. A Marco?
Obraził się? A niech się obraża. Co za człowiek. Z jednej strony mi go trochę
żal, z drugiej mu się należało. Sam w to wchodził głębiej. Po co mu było to
drążyć? Ehhh..
-Inga?
-Tak, tak, jestem. Przepraszam, zamyśliłam się. Gdzie mogę
przeprowadzić wywiad?
-O! Andre!-zawołał swojego asystenta, który zaczął zbierać
piłki porozrzucane na boisku.-Zaprowadź Ingę do pokoju…tego…no! Z
kanapami!-śmiał się Klopp nie mogąc znaleźć słów
-Tego socjalo-podobnego?-zaśmiał się mężczyzna
-Tak!-odpowiedział mu. –Powodzenia życzę. Trzymam kciuki.
-Dziękuję. To ja lecę.
-Jasne.
W drodze do punktu, gdzie miał się odbyć wywiad odezwałam
się
-Socjalo-podobnego?
-Tak. Duży pokój z ogromnymi kanapami, małym stoliczkiem,
dużym, ściennym telewizorem, a na zapleczu z ekspresem do kawy i małą lodówką.
Nigdy nie wiemy jak to nazywać. Zresztą sama pani zobaczy.
-Jaka tam pani. Po prostu Inga.-uśmiechnęłam się
-Andre.-przedstawił się i pocałował mnie w rękę. –A więc to
tutaj.-otworzył mi duże drzwi. Przede mną ukazał się ogromny pokój. Taki sam
jak sobie wyobrażałam z opisu Andre. Ściany pomalowane na czarno-żółto, czarne,
skórzane, ogromne kanapy, wielki czarny telewizor… wow..
-Kanapownia.-stwierdziłam i zaśmiałam się na co zawtórował
mi Andre.
-Może być i kanapownia. Jeszcze nikt tak tego nie nazwał,
ale dobre! Potrzebujesz jakieś kartki, długopis, cokolwiek?
-Nie, dzięki. Mam wszystko.
-W porządku. W takim razie ciebie zostawiam. I powodzenia.
-Dzięki.
Siedziałam na jednej z kanap i czekałam nerwowo tupiąc nogą.
Odblokowałam mój telefon, żeby spojrzeć na godzinę, a od razu po odblokowaniu
wyświetliło się moje zdjęcie z Marco. No tak, zapomniałam z niego wyjść.
Usłyszałam zbliżające się kroki. Wyszłam z galerii i przygotowałam sobie
dyktafon.
-Fantastyczna czwórka przybyła!-zakrzyknął wesoło Mario
przekraczając próg „kanapowni”.
-Dzięki, że się zgodziliście. Nie będzie bardzo długo.
Ogólnie pytania bardziej psychologiczne, trochę o karierze sportowca, zero
prywatnych.
-Nie ma problemu. To jedziemy?
-Pewnie.-uśmiechnęłam się i włączyłam dyktafon.
Wywiad minął w miarę szybko. Chłopaki odpowiadali treściwie,
więc będzie super wywiad. Czeka mnie wieczorem trochę roboty. Teraz chciałam
pogadać z Mario. Z resztą mi obiecał.
-Jeszcze raz wam dziękuję.-powiedziałam kiedy żegnaliśmy się
przed Iduną.
-Jeszcze raz nie ma za co. Z resztą ty miałaś dobre pytania
i byłaś dobrze przygotowana. Gdyby było więcej takich dziennikarzy…
-Widzisz, Kuba, tacy dziennikarze tylko na
psychologii!-zaśmiałam się
-Najwidoczniej. To do zobaczenia!-pożegnałam się z Kubą,
Łukaszem i Mo, a Mario pociągnęłam za ramię.
-A! Mieliśmy iść!
-Yhym. Znasz jakąś dobrą, cichą knajpkę?
-Można tak powiedzieć. Jest dość niedaleko, możemy tam
pójść.-powiedział i poszliśmy, gdzie Mario poprowadził. Po drodze nie obyło się
bez autografów. Jedna staruszka nawet stwierdziła, że do siebie wyjątkowo nie
pasujemy. W końcu dotarliśmy na miejsce. Była to niewielka, przestronna knajpka
z czerwonymi ścianami w złote wzorki. Całkiem przytulnie. Zajęliśmy najbardziej
ustronny i kameralny stolik. Podszedł do nas kelner.
-Coś podać?
-Butelkę wody i dwie szklanki.-odpowiedziałam
-Oczywiście.-odpowiedział i ulotnił się niczym kamfora
-Zapomniałam cię uprzedzić, że kiedy ja coś stawiam, to nie
najesz się kawiorem i nie napijesz szampanem. Studenci milionerami nie
są.-zaśmiałam się.
-Będę zaszczycony pijąc tę wodę.-zaśmiał się Mario. –O czym
chciałaś pogadać?
-Za chwilę. Ściany mają uszy.-powiedziałam, a po chwili
podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem w ręku.
-Ale ściany nie mają uszu!-zaśmiał się głupkowato. Kto go
tutaj zatrudnił, ja się pytam.
-Ale kelnerzy już tak.-odpowiedziałam sucho.
-Kelnerzy?-próbował zrozumieć „żart”. –A.. aha…
Smacznego.-odpowiedział trochę zawstydzony i odmaszerował…skąd się wziął. Mario
zaśmiał się pod nosem i rozlał nam do szklanek wodę.
-No to smacznego.-śmiał się i upił łyka. Ja poczyniłam to
samo.
-To jak tam twoje sprawy sercowe z Marco?
-Ja nie mam żadnych spraw z Marco, zwłaszcza sercowych, w
odróżnieniu od ciebie.
-Mnie i Marco oprócz przyjaźni mnie nie łączy!
-Mario… Chodzi o Ann… Wiem, nie powinnam się wtrącać,
nikt nie powinien się wtrącać, ale
wszyscy się martwią. Nie znałam was wcześniej, ale teraz poznałam i Ann i
Ciebie… Ann jest taka nieswoja, ty też, szczególnie kiedy jesteście razem. Nie
tylko ja to widzę, ale i chłopaki z drużyny i wszystkie dziewczyny…-Mario
ciężko westchnął
-Nie wiem sam Inga, ale coś się między nami złego dzieje…
Coś, co było kiedyś zniknęło. Ja mam mecze, treningi, kiedy ja mam wolne to Ann
wyjeżdża na pokazy mody czy sesje… Sam nie wiem co jest teraz między nami. Mało
ostatnio rozmawialiśmy. Mieszkamy razem, a jednocześnie jesteśmy sobie tak
obcy.
-Myślisz, że uda się to wam naprawić?
-Nie wiem.
-Jak nic z tym nie zrobicie, to prędzej czy później wrócisz
po treningu do pustego domu z karteczką na stole. Mario… Ratujcie to,
porozmawiajcie jeszcze. Jeśli będziesz czekał w nieskończoność, aż Ann się
odezwie, możesz się nie doczekać. Może ona też czeka, aż ty sam poruszysz ten
temat?
-Masz rację… Musimy pogadać.-powiedział drapiąc się nerwowo
po czole.
-Rozmowa to podstawa. Musicie sobie to wyjaśnić, bo przez
niedomówienia związki się rozpadają…
-Albo nie dochodzą do skutku.-uśmiechnął się od ucha do
ucha.
-Mario, to zupełnie inna sprawa. Poza tym uważam, że
zamknięta.
-To, że nie pogadałem z własną dziewczyną, nie znaczy, że
jestem aż tak głupi, żeby nie widzieć jak patrzycie na siebie.
-Proszę cię…
-Żadne proszę! Reus wpatruje się w ciebie z maślanymi oczami
jak w najpiękniejszy obraz świata, a ty tak samo. Inga, on nigdy w życiu nie
patrzył się takim wzrokiem na żadną kobietę. Żadną. Nawet swoją byłą, z którą
był cztery lata.
-Mario, zrozum, ja nie chcę się plątać w związki.
-To ty wreszcie zrozum, że facet u którego mieszkałaś był
nienormalny. To jeden przypadek na milion. Uwierz w końcu, że jest pełno
facetów, którzy są o 180* inni niż ten cały zwyrodnialec. Przestań robić
wszystko przeciwko sobie dla zasady. Porozmawiaj z nim.
-To nie tak… Nie uważam, że wszyscy są jak on. Znaczy, bałam
się, uważałam do póki nie poznałam Roberta i Was… Ale ja nie jestem gotowa na
miłość. To są moje wewnętrzne zahamowania i ja sama muszę sobie z nimi
poradzić.
-Wiesz, że możesz zawsze na nas liczyć. Na całą drużynę.
Nawet na Marco.
-Wiem, dziękuję, ale są pewne sprawy, którym ja sama muszę
stawić czoło.
-Uda ci się. Wierzę w ciebie.-powiedział z uśmiechem.
Wstaliśmy i mocno do siebie przytuliliśmy. Zapłaciłam za wodę i wyszliśmy z
lokalu.
-Ty nie miałeś się spotykać u Łukasza w domu dzisiaj?
-O, patrz, faktycznie! Która jest godzina?
-Za piętnaście piąta.
-No to mam piętnaście minut. Chodź, odwiozę cię przy okazji
do domu.
-Okej, dzięki.-poszliśmy szybkim krokiem na parking przy
Idunie i wsiedliśmy do czarnego Opla Mario.
Dziesięć minut później zaparkowaliśmy przed domem
Lewandowskich. Akurat Robert zamykał drzwi wejściowe.
-O! Inga! Jak dobrze, że przyszłaś, mam do ciebie
sprawę.-powiedział przy bramce
-Jedziesz do Łukasza? –zapytał Gotze wysiadając z samochodu
-Tak, właśnie się wybierałem. Zabiorę się z tobą. Poczekaj
sekundę.
-Okej.-odpowiedział i oparł się o maskę samochodu. Odeszłam kawałek
na bok.
-Słucham cię, co to za sprawa?
-Miałaś rację, muszę przeprosić Anię. Samemu mi głupio, że o
tym nawet mogłem pomyśleć… I mam prośbę. Mogłabyś zabrać Anię po południu na
jakieś zakupy, po prostu, żeby wyciągnąć ją z domu. Ja bym chciał przygotować
kolację, rozumiesz…
-No oczywiście! Nie ma sprawy. Poproszę Ewę lub kogoś
innego, żeby mnie przenocowali i cała chata wasza.
-Serio? Dziękuję.-powiedział i mocno mnie przytulił
-Ania jest w domu?
-Nie, wyszła. Zostawiła kartkę, że jest na zakupach. Powinna
niedługo wrócić. Tylko nic jej nie mów, ok?
-No pewnie. Napisz esa, kiedy będzie miała przyjść.
-Pewnie. Dzięki raz jeszcze.
-Od czego ma się przyjaciół. No a teraz leć, bo się do
Łukasza spóźnicie.-powiedziałam z uśmiechem. Podeszłam się jeszcze pożegnać z
Mario.
-Pamiętaj, najważniejsza jest rozmowa. Musicie sobie
wszystko wyjaśnić.
-Wy też.
-Mario…
-Dobra, dobra. Nic nie mówię. Do zobaczenia.-powiedział i
wsiadł do samochodu. Pomachałam im
jeszcze i weszłam do domu. Zrobiłam sobie spaghetti na obiad i wzięłam
orzeźwiający prysznic. Założyłam krótkie, materiałowe, białe, przylegające
spodenki i zwiewną bluzkę na ramiączkach. Włosy związałam w bombkę i
przygotowałam moje materiały wywiadu. Z dołu usłyszałam, że drzwi wejściowe się
otwierają. Pewnie Ania. Wyszłam z pokoju i zbiegłam na bosaka po schodach.
-W końcu jesteś. Jeny! Ile siatek. Daj trochę, bo się
złamiesz.-odebrałam od mojej przyjaciółki dwie torebki zakupów.
-Dzięki kochana.
-Robert pojechał z Mario do Łukasza.
-Rozmawiałaś z Mario?-zaciekawiła się stawiając torebki na
stole.
-Tak. Po wywiadzie poszłam z nim do małej kawiarenki.
-Ohoho, widzę, że daleko mi trochę od bycia na bieżąco.
Opowiadaj.- I tak opowiedziałam Ani po krótce wydarzenia z dzisiejszego dnia.
-Wow, nieźle. Tylko wiesz co, lojalnie cię informuję, że
zostało ci pięć godzin na napisanie tego wywiadu, wniesienie poprawek i
wysłanie do redakcji.
-Coo? Tylko tyle?-spojrzałam na zegar. Szlag. –Ja lecę pisać.
Pa!-ruszyłam biegiem do pokoju. Przesłuchałam dwa razy wywiad. Trzeba będzie
poprzestawiać pytania w innej kolejności. Chyba trzeba będzie zrobić listę
rzeczy do zrobienia, bo się pogubię.
„1.Zmienić kolejność pytań
2. Po kolei odpowiedzi-Kuba, Łukasz, Mario, Moritz
3. Napisać odpowiedzi
4. Ewentualnie streścić
5. Dać do wglądu chłopakom (o ile się uda)
6. Popraw błędy
7. Popraw błędy, których nie zauważyłaś- „blondynko!"
8. Podpisz się
9. WYSŁAĆ PRZED 22!!!”
No to do roboty. Nim zauważyłam już się ściemniło. Jeszcze
nie ma mojej godziny „0” więc piszę i poprawiam dalej. Darowałam już sobie
przesłanie wywiadu chłopakom, bo i tak pewnie nie myślą już trzeźwo. Wieczór w
domu Łukasza = trzeźwość? Hahaha, dobrzy żart. Już było prawie gotowe…
Jestem tak zmęczona, oczy mi się kleją, a sprawdzam po raz
trzeci. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie mogłam już skupić myśli. Nie,
tylko nie zasypiaj… Trzeba to jeszcze raz sprawdzić i wysłać…
~~~
Kochane, dzisiaj tak zupełnie ekspresowo-za 2 godziny mam pociąg, także publikuję tę część teraz!:)
Jadę na koncert mojej ukochanej Sylwii Grzeszczak, więc od wczoraj wieczór latam jak ze wścieklizną i patrzę czego jeszcze "blondynka" nie spakowała..:D Mam nadzieję, że uda mi się wszystkich informowanych poinformować. Tak, wiem, mam zaległości w Waszych blogach....Większą część przeczytałam, jednak nie zdążyłam z komentowaniem. W pociągu nadrobię! ;)
Buziaki:***
Rozdział bardzo mi się spodobał. Masz talent!
OdpowiedzUsuńPs. Udanego koncertu! ;*
Świetny!
OdpowiedzUsuńSuper, że Inga ma takich ludzi w okół siebie i pomogli jej z tym wywiadem :)
Podobała mi się też rozmowa z Mario. Wyglądali na takich starych, dobrych kumpli, którzy rozumieją się jak nikt inny. Dobrze, ze nawzajem sobie pomogli i mam nadzieję, że przyniesie to pozytywne skutki :)
Udanego koncertu ♥
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna rozmowa pomiędzy Ingą i Mario. Mam nadzieję, że ułoży mu się z Ann. Już nie mogę się doczekać reakcji profesorka na wywiad Ingi. I czyżby Marco się obraził???
Pozdrawiam,
Mańka
P.S. Jak było na koncercie?
Mega, mega, mega! Mam nadzieję, że bawiłaś się dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, proszę. ;)
OdpowiedzUsuńNasza Inga to świetny psycholog. Chyba żadna para pod jej okiem się nie rozstanie. ;)
Robert to świetny dowód. ;)
Mario? Skoro Inga przekonała go do szczerej rozmowy i wyjaśnienia sobie wszystkiego z Ann, to nie widzę nic innego jak powodzenie.
Klopp jest mega miły.
Cieszę się, że pozwolił przeprowadzić Indze ten wywiad. Może to on wprowadzi ją na szczyt i może zacznie w końcu regularne publikacje w jakimś czasopiśmie? ^^
Marco obrażony?
W sumie ostatnio tak mu pocisnęła, że nie zdziwiłabym się, gdyby tak było...
Czekam na kolejny! ♥
Buziaki! :*
Dobrze, że Inga porozmawiała z Mario. :)
OdpowiedzUsuńAle szkoda że potrafi wszystkim pomóc, a Sobie nie.
Mario doskonale to ujął, przecież ich tak do siebie ciągnie, a Inga chyba się za bardzo boi że Marco ją skrzywdzi.
I jeszcze Robert zrozumiał, że koniecznie musi porozmawiać z Anią.
Mam nadzieję że wszystko się ułoży.
Zapraszam do siebie na nowy rozdział ! :*
Buziaki ! <3
Super ! Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale cały weekend byłam odcięta od świata. Mario dobrze gada, tylko szkoda, że Inga nie jest gotowa na związek. Nie mogę się doczekać następnego ! Buziaki
OdpowiedzUsuńNo i to mi się podoba!! :D Czuję coś że te wywiady są znakomite:D Tylko szkoda że Marco sie nie zgłosił:( I jeszcze ta gierka z jego strony! Ughh:DD No ale mam coś złe przeczucia czy uczelnia to przyjmie:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do sb na nexta -http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/2015/07/rozdzia-13-w-ostatnie-dni-czerwca-kazdy.html
Cudo, wspaniały. Czekam niecierpliwie na następny.
OdpowiedzUsuńNowe rozdziały ;)
http://historieborussen.blogspot.com
GENIALNY
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dasz szanse Indze i Marco.
A te wywiady wyśle i okażą się genialne
P.S. w wolnej chwili zapraszam do siebie na NOWY
http://wiktoria-marco.blogspot.com/