W jednej sekundzie moje serce pękło i pokruszyło się na
miliony kawałków, które niemiłosiernie raniły mnie od środka. Dlaczego w
jednej, cholernej sekundzie musiało się wszystko zawalić? Z resztą, co ja
głupia sobie wyobrażałam?!
Marco Reus. Gwiazda Bundesligi, pomocnik w Borussii
Dortmund, wkurzający ale kochany blondyn… Przepuszcza w drzwiach jakąś
dziewczynę o brązowych włosach. Niewysoka, nawet trochę niższa ode mnie.
Uśmiechał się do niej promiennie… A po chwili. Nie! Błagam. Wziął na ręce na
około trzy letniego chłopca i okręcił nim w powietrzu dookoła i pocałował w
policzek. Nie dość, że ma dziewczynę i podrywa inne, to jeszcze ma dziecko! Co
ja w nim widziałam? Cholera jasna. Dlaczego ja całe życie mam jednego,
wielkiego pecha. Wsiedli do białego samochodu, blondyn zapiął chłopca w
foteliku i odjechali.
Bądź twarda, bądź twarda, bądź twarda.-powtarzałam sobie w
głowie niczym mantrę. Zerwałam się z miejsca i ruszyłam przed siebie. Niestety
wpadłam na jakąś dziewczynę i rozsypały mi się siatki z owocami.
-Jeny, przepraszam panią najmocniej, nie zauważyłam.-powiedziałam
szybko i ukucnęłam by zbierać wszystko co powypadało.
-Ja też nie zauważyłam. Pomogę pani.-odpowiedziała miło i
faktycznie pomogła mi. Była trochę starsza ode mnie, ale jej wiek nie
przekroczył jeszcze trzydziestki. Pozbierałyśmy wszystko i wstałyśmy z
chodnika.
-Wszystko w porządku? Rozmazał się pani tusz.
-A miałam być twarda…-burknęłam pod nosem i zaczęłam szukać
w torebce chusteczek.
-Trzymaj.-zobaczyłam, że rozmówczyni podaje mi paczkę.
Wzięłam jedną i wytarłam rozmazany tusz.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się ponuro.
-Facet?
-Yhym… Dopiero co zdobyłam się na zaufanie…a tu co? Przed
chwilą wyszedł z galerii z jakąś kobietą i małym dzieckiem.
-Chodziliście razem?
-Nie! Nie. Przyjaźnimy się. Raz mnie pocałował, a ja wiesz…
-Zakochałaś się.-dopowiedziała za mnie
-Nie wiem czy od razu tam zakochałam…no ale coś jakby do
niego poczułam… mieliśmy jutro pogadać, a tu..o.
-Faceci… Nie przejmuj się. Nie jest ciebie wart. Tak w
ogóle, Yvonne jestem.
-Inga.
-Śliczne imię. Kiepski masz tusz, polecam wodoodporny od
Lancome. Na długo starcza i jest serio niezły.
-Dzięki. Przyda się na przyszłość. Wiesz może, gdzie tutaj
znajdę jakiś postój taksówek?-zdobyłam się na uśmiech
-Oj, daleko. Byś musiała pójść tędy prosto, na dworzec
autokarów i po drugiej stronie ulicy będzie postój.
-A, nie. To za daleko. Ja tu dopiero jestem tydzień i nie jestem za bardzo ogarnięta.
Mieszkam na Stubengasse i nie wiem za bardzo jak tam się dostać.
-Aaa! To niedaleko. Przyjaciel mojego brata też tam mieszka.
Mogę cię podwieźć, ale nie pod sam dom niestety, bo się spieszę, siostra z
synem i mój brat do mnie dzisiaj przychodzą na obiad, rodzice wyjechali a na
narzeczonego, żeby mi coś ugotował liczyć nie mogę.
-Nie musisz, naprawdę.
-Chcę. No chodź. Tu mam zaraz zaparkowany
samochód.-powiedziała z uśmiechem i skierowałyśmy się do jej samochodu. Był to
czerwony Opel. Ja bym tam wolała biały albo czarny, ale do niej akurat ten
kolor bardzo pasował. Po niecałych dziesięciu minutach Yvonne zatrzymała się na
chodniku mojej ulicy.
-Nie wiem jak ci dziękować. Następny raz na zakupy wybieram
się z mapą.
-Haha, ok. Zostaw mi swój numer, puszczę do ciebie sygnał i
się może umówimy w tygodniu na jakieś małe zakupy, czy na kawę.
-Jasne, chętnie.-uśmiechnęłam się i zapisałam jej numer w
jej kalendarzyku.
-To do zobaczenia!
-Pewnie. Jeszcze raz dzięki. Pa!-wysiadłam z samochodu i
ruszyłam w kierunku domu Lewandowskich.
Po chwili weszłam z siatkami do domu. Zrzuciłam klapki i
zaniosłam siatki do kuchni. Kiedy wyjmowałam zakupy do kuchni wszedł Robert.
-O, hej!
-Hej, hej…
-Byłaś na zakupach?
-Taak.
-Trafiłaś?
-Z komplikacjami, ale tak.
-Wow, dzięki. Ile ci oddać?
-Stuknij ty się w głowę. Lepiej mi pomóż chować te zakupy
-Ale ja serio!
-Ja też. No rusz się Lewusku.-Robert zaśmał się i pomógł mi
wypakować i schować wszystkie produkty. Spojrzałam na godzinę. Pół godziny do
czternastej. Postanowiłam sobie zrobić na szybko bułkę.
-Jeszcze raz dzięki.-posłał mi uśmiech i usiadł koło mnie na
wysokim krześle.
-Za co?-weszła do kuchni Ania
-Ta znowu podsłuchuje.-zaśmiałam się
-Oj tam, oj tam.-wyciągnęła z lodówki jogurt truskawkowy i
przysiadła się do nas. –To za co?
-Za zakupy.-odpowiedział Robert.
-Aaa, właśnie. Dzięki. Trafiłaś bez problemów?
-Mniej więcej…
-Inga, coś się stało?
-Nie, nic…
-Przepraszam.-rzucił Robert i wyszedł z kuchni kierując się
w stronę dzwoniącego telefonu.
-Mów.
-Widziałam pod galerią Marco.
-O!-powiedziała entuzjastycznie
-Z kobietą.
-Ooo…-mniej entuzjastycznie
-I dzieckiem.
-Ooooo… Coo?!
-Yhym. To co słyszałaś.
-Ale przecież Marco nie ma dziecka! Dziewczyny raczej też
nie…
-Najwyraźniej jesteś słabo poinformowana.-westchnęłam
–Wyglądali na szczęśliwych.
-Nie wierzę…
-A jednak. Ja to mam w życiu pecha.
-Przecież chciałaś przyjaźni. No to co wam stoi na
przeszkodzie?
-Ehhh… No nic. Zakupy aktualne?
-Tak. Tylko zjem tą bułkę, biorę wodę i idziemy.
-Okej, to ja się ubieram. Ciepło jest na zewnątrz?
-Gorąco!
-Zaraz będę.
-Okey.
Dokończyłam moją bułkę i poszłam do pokoju przygotować sobie
rzeczy na jutro. Zadzwonię dzisiaj do Ewy lub Agaty, żeby przenocować. Zeszłam
na dół, gdzie czekała już na mnie przyjaciółka.
-No, to co, idziemy?
-Jasne.-wyszłyśmy do garażu i wsiadłyśmy do samochodu.
Otworzyłyśmy dach i szyby, tak, że był lekki przeciąg.
-Jesteśmy.-odezwała się, kiedy zaparkowałyśmy pod ogromną
galerią, naprzeciw której stałam w rozsypce kilkadziesiąt minut temu.
-No to idziemy.
Chodziłyśmy po sklepach i zjadłyśmy obiad w chińskiej
restauracji. Tam nigdy nie mogłyśmy się najeść. Ale to dobrze. Przynajmniej
spokojnie zje na kolacji z Robertem. Ania kupiła sobie spodnie jeansowe i
t-shirt, a ja sprawiłam sobie nowe buty do biegania Nike’a. Za dziesięć piąta
skierowałyśmy się do samochodu. Teraz tylko trzeba się było jakoś wykręcić.
-Inga, wsiadasz?
-Aniu, wiesz co, ja wezmę jeszcze fakturę na te buty. Poza
tym chciałabym się jeszcze przejść…
-A…aha. Wszystko ok?
-Jasne! Nie przejmuj się. Wrócę sama. Jedź.
-No dobrze. To do zobaczenia. Pa, kochana.
-Papa!-uśmiechnęła się i odjechała.
Skierowałam się w stronę parku. Usiadłam na ławce, na której
ostatnio siedziałam z Marco. Nie mogłam zrozumieć, po co to wszystko robił. Ma
dziecko, dziewczynę i po jaką cholerę mi daje jakieś nadzieje, czy jak to
nazwać. Chciał mnie zranić? Proszę bardzo. Udało się. Siedziałam tam około
godziny. Postanowiłam zadzwonić do Ewy. Wzięłam telefon. Rozładowany. No
błagam! Tylko nie teraz. Chyba widziałam jakąś ławkę z ładowarkami w galerii.
Wstałam i skręciłam w prawo. Szłam
ciemną uliczką parku. Po prawej stronie rozciągały się wysokie drzewa, a po
drugiej stronie rozciągała się ulica. Miałam właśnie przejść przez przejście
dla pieszych, kiedy drogę zajechał mi czarny samochód…
~~~
I znowu, i znowu w takim momencie! Wy takie piękne, motywujące komentarze zostawiacie, a ja Wam znowu takie rzeczy... Nie ładnie, wiem... Znowu stanę się obiektem hejtów i usiłowań zabójstw? *-* ;<< <please, no! jeszcze tylko takie urywki w 3 częściach!> ;D Jak zostało to ujęte w jednym z komentarzy jestem jak Polsat...śmiałam się z tego do łez. Dziękuję! <3 Jeszcze nigdy nikt mi nie powiedział czegoś takiego ;') Terminy kolejnych rozdziałów napisane po prawej stronie strony (haha, stronie strony, czy tylko mnie to śmieszy? tak? Aha..Nie, no, luz..ten, tego..) Jak zwykle będą się pojawiać w soboty i środy z wyjątkiem 16-tki, na którą trzeba będzie czekać...tydzień! O tak! :D Nie żartuję! Tak kocham tą część, że wcześniej się ją z Wami nie podzielę! O! Taka będę!
Ściska mocno.Wasz Polsat xoxo |
Za co?! My tu do Cb tak ładnie, a Ty wyskakujesz! Nie wolno, nie wolno! I czemu tydzień na 16?! Naprawdę?! Ty,ty...ech. Co do próby zabójstw chętnie, ale kto będzie pisał?
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału bardzo fajny i czuję, że wszystko się wyjaśni.
Tydzień? tak długo! Oooo jak ja wytrzymie????
OdpowiedzUsuńAle jeszcze jest 15-stka i to już w środę!:) Dopiero na 16 tydzień!:)
UsuńSuperowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle moja głowa sobie już wszystko ułożyła xd Czyli, że to dziewczyna z tym dzieckiem to siostra Marco z jego siostrzeńcem. No chyba, że zrobisz, że to nie będzie prawda :P
No i znów! W takim momencie? To jest karalne!!! :D
Buziaki i do następnego :* <3
+W wolnej chwili zapraszam do siebie :
http://lovestory-bvb.blogspot.com
Bardzo bardzo fajny rozdział :* czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńA więc tak:
OdpowiedzUsuń-brunetka to siostra Marco z siostrzeńcem Marco,
-Yvonne to druga siostra Reusa,
-czarny samochód przed przejściem dla pieszych to auto Marco.
Zgadłam? Przekonam się dopiero 26 lipca, bo wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu. Nawet na chwileczkę! I teraz zamiast odpoczywać nad morzem będę się zamartwiała czy Inga porozmawia z Reusem i czy sobie wszystko wyjaśnią. Ale jest jeden plus: gdy już wrócę będę miała do przeczytania 3 rozdziały tego wspaniałego opowiadania naraz :)
Dużo weny życzę,
Mańka
No, no, no... :) Hmmm, zobaczymy czy się odpowiedzi sprawdzą! :))
UsuńUdanego wypoczynku!♡
trafione porównanie ;D sama bym na to nie wpadła, geniusz po prostu hahahaha, no znęcasz się nad nami i to bardzo, nie wiem jak tak można :o xd oczywiście domyślam się, że Inga spotkała siostrę Marco, a kobieta z dzieckiem to druga siostra i Nico :p pozdrawiam xo
OdpowiedzUsuńZapraszam na tego bloga :*
OdpowiedzUsuńhttp://blogizecienieopuszcze.blogspot.com/?m=1
Buziaki :*
No i to z tym Polsatem sprawdza się w 100%! Znowu w takim momencie! xD
OdpowiedzUsuńTo jest Nico, prawda? :D I siostra Marco. ^^ Oj Inga, Inga :P A ta przemiła pani, która zaoferowała pomoc i podwiozła naszą bhaterkę do domu, to także siostra Marco, c'nie? :P Poza tym wspominała o obiedzie z rodziną. To wszystko składa się do kupy. Szkoda, że tylko dla nas jest to takie jasne, a Inga jest w nieświadomości. :(
Nie dziwię się, że rozpacza. Przecież zauroczyła się w tym chłopaku, a tutaj okazuje się takie coś... Każdy by się załamał. ;x
A ten samochód? O.O Nie przesadziłaś? Ja chcę, żeby nasza Inga żyła, no! Prooooszę! ♥
MISTRZOSTWO ŚWIATA! ♥
Czekam z niecierpliwością na kolejny!
Buziaki! :*
Ten samochód to należy do Marco, prawda?! A dziecko i ta kobieta to siostra z jego siostrzeńcem??
OdpowiedzUsuńInni mają racje aha Szkoda, że my wszystko wiemy, a Inga nie bardzo rozumie :(
Ale mam nadzieję, że się wyjaśni wszystko i wyjaśni wszystko z Reusem, Najlepiej to od razu w następnym rozdziale, ale wiem, że chyba tak łatwo nie będzie :D
Do następnego i życzę dużo weny ♥
Zaprosiłaś, więc jestem :)
OdpowiedzUsuńByłam u ciebie już jakiś czas temu, ale jakoś nigdy nie mogłam pozostawić po sobie śladu... Powiem szczerze, piszesz genialnie! A rozdział świetny, naprawdę. Zaczynam zazdrościć talentu :D I mam tylko jedno zastrzeżenie, jak mogłaś skończyć w takim momencie??? No cóż, muszę uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na rozwiązanie sytuacji :)
Haha, ale z tym Polsatem to święta prawda xD
Weny i buziaki :**
PS. Zapraszam również w wolnej chwili do siebie. Wpadniesz? :)