sobota, 5 grudnia 2015

Trzydzieści sześć.

"Zbyt mało czasu dla siebie dziś mam
Zbyt wiele jeszcze w sercu przeszłości ran
Lecz wiem, że życie zaskoczy mnie nie raz
Postaram się, by zawsze móc spojrzeć sobie w twarz."




-Nie mogę, Marco. –powiedziałam łamiącym się głosem. Nie chciałam na niego teraz patrzeć, bo dobrze wiem, jak zareagowałabym na jego smutne spojrzenie. –Zobacz tamte dziewczyny.-pokazałam na grupkę dziewczyn tańczących trochę dalej od nas na piasku. –Są śliczne. Wystarczy twoje jedno słowo, a która tylko chcesz będzie twoja. Po każdym względem. Ja nie miałam nigdy chłopaka, nie jestem też łatwą osobą, mam wiele zahamowań, nie jestem odpowiednią dziewczyną dla ciebie. Jest tyle dziewczyn na świecie, które wręcz marzą byś chociaż na nie spojrzał, jest tyle modelek, aktorek, piosenkarek, prezenterek… Jesteś tak wspaniałym facetem a zwracasz uwagę na zwykłą, szarą, przeciętną studentkę, która większość swojego życia nie zbliżała się do mężczyzn, wręcz się ich bała, ma mnóstwo problemów… Nie zasługuję na ciebie.
-To ja nie zasługuję na ciebie.-powiedział szeptem
-Marco…-jęknęłam cicho powstrzymując zbierające się pod powiekami łzy. Nie mogłam już ustać. Musiałam usiąść na ławce.
-Inga.-ukucnął przede mną –Możesz gdzieś jeszcze ze mną pójść? Potem będziesz mogła wrócić do hotelu, zamówię ci taksówkę, tylko proszę. Ostatni raz. Zrobisz to dla mnie?
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Czułam ból, ale też nadzieję. Widziałam tę waleczność w jego oczach. On nie poddaje się łatwo. Jak się okazuje poza piłką również i w życiu.
-Proszę…-powiedział bardzo cicho. Pokiwałam tylko głową. Marco odetchnął. Podniósł się, ja zrobiłam dokładnie to samo. Ruszył przed siebie. 
Jedną rękę zacisnął w pięść. Albo jest zdenerwowany albo się boi. Kiedy ja tak prześwietliłam jego zachowania? Po jakiś mięciu, może dziesięciu minutach doszliśmy do przystani łodzi. Marco stanął przed jedną z nich i poczekał, aż dojdę. Wolałam iść odrobinę wolniej. W takim momencie byłam zdolna nawet do wywrócenia się. Moje ciało było jak sparaliżowane. Czułam się jak w pułapce. Pułapce swoich uczuć. Było ich zbyt wiele. 
Kiedy już dochodziłam wszedł do luksusowego jachtu i podał mi rękę, abym do niego dołączyła. Złapałam jego rękę i zrobiłam większy krok, by znaleźć się w środku. Niestety stopa mi się lekko zachwiała i wpadłam prosto na blondyna. Ten złapał mnie mocno w pasie i nie pozwolił, żebym upadła. Podniosłam na niego spojrzenie. Założył mi kosmyk włosów za ucho.

-Dzięki.-szepnęłam prawie niesłyszalnie. Stanęłam na własnych nogach i poprawiłam delikatnie sukienkę.
-Chodź.-powiedział i ruszył na przód jachtu. Uśmiechnęłam się, kiedy na ogromnym dziobie leżały rozłożone na sobie dwa grube koce.
-Zapraszam.-usłyszałam jego głos koło ucha. Postanowiłam zdjąć szpilki i usiadłam na miękkim kocu z wyprostowanymi nogami. Marco na chwilę gdzieś zniknął. 
Spojrzałam na ściemniające się niebo. Słońce chowało się na horyzoncie, a chmury zmieniały barwę na róż i pomarańcz. Nim zauważyłam, a pojawił się tuż obok mnie, a kiedy siadał na kocu nasza łódź zaczęła odpływać od brzegu. Oparłam się i patrzyłam na oddalający się ląd. Płynęliśmy bardzo szybko. Kiedy ląd już stawał się niewielką kreską na horyzoncie zwolniliśmy. Płynęliśmy powoli. Dookoła woda. Ciepły wiatr smagał po twarzy.

-Zamknij oczy.-usłyszałam szept Marco koło mojego ucha. Spełniłam jego polecenie. –I pozwól odpłynąć myślom. –uśmiechnęłam się lekko. Jednak nie jest takim złym uczniem. Tak jak kazał. Pozwoliłam wyrzucić wszystkie moje myśli buzujące w głowie. Byłam tylko ja, morze i jego cudowny zapach.
-Wiem już, co siedzi w twojej głowie.-usłyszałam znów jego głos. –Nie otwieraj oczu.-upomniał –Chcę wiedzieć, co jest tutaj.-szepnął i delikatnie położył dłoń nad moją lewą piersią. Zaczął gładzić kciukiem odsłoniętą przez sukienkę skórę. Rozpłynęłam się pod jego dotykiem. Wzięłam głęboki oddech. W tym samym momencie zabrał rękę. Nie. –Szczerze.-przypomniał. A więc o to chodziło z tą szczerością. Starałam się znów wygonić niepotrzebne myśli. Po kilku chwilach po moich policzkach znów zaczęły płynąć łzy. Wiedziałam, że je widzi. Domyślałam się, że siedzi i przypatruje mi się.
-Ja…-powiedziałam łamiącym się głosem. Chciałam na niego spojrzeć, lecz jakby odczytał moje intencje
-Zamknij.- westchnęłam cicho.
-Serce mówi, że się zakochało. Bez pamięci.-sprzeciwiłam się i otworzyłam oczy. Klęczał koło mnie, zwrócony w moją stronę. Patrzył na mnie z ogromnym żarem w oczach. –I nie tylko serce, ale ja cała. –dodałam –Proszę, powiedz coś.-spojrzałam na niego błagalnie. Zamknął na chwilę oczy.
-Dlaczego powiedziałaś, że nie jesteś dziewczyną dla mnie?
-To oczywiste.-westchnęłam tracąc całą pewność siebie. Zaczęłam nerwowo skubać materiał sukienki.
-Dla mnie nie.

Nastąpiła dla mnie krępująca cisza. Bardzo krępująca. Właśnie wyznałam mu, co do niego czuję, a teraz siedzę ze spuszczoną głową wpatrując się w moje paznokcie.

-Chodzi ci o seks, prawda?-usłyszałam w końcu jego głos. Cholera, musimy o tym teraz rozmawiać? Z pewnością bym się teraz zakrztusiła. Dobrze, że nie zaproponował mi czegoś do picia.
-Jesteś bardzo bezpośredni.-mruknęłam pod nosem
-Po prostu nazywam rzeczy po imieniu.-stwierdził pewnie. –Inga, proszę, popatrz na mnie. Nie musisz ukrywać też rumieńców, a jestem pewien, że je masz. Ślicznie ci z nimi.-podniosłam odrobinę głowę. –Troszkę wyżej.
-Dlaczego mnie od blisko dwudziestu minut mnie nie dotykasz pomijając fakt, kiedy niczym ostatnia ofiara wpadłam na ciebie?
-Ty też jesteś bardzo bezpośrednia.-uśmiechnął się z wyższością
-Zadałam pytanie.-zaczęłam kreślić paznokciem ósemki na moim kolanie
-Ja też.-odpowiedział pewnie
-Odpowiedz na moje, wtedy ja odpowiem na twoje.
-No dobrze, możemy się tak umówić. Dlaczego? Żebyś jasno myślała. Nie chciałem cię rozkojarzać, chciałem żebyś jasno myślała, żeby znać te prawdziwe odpowiedzi, a nie te, z impulsu. Teraz ty.
-Tak.
-Co „tak”?-uśmiechnął się pod nosem.
-Tak, chodzi o to.-odpowiedziałam cicho, na co Marco lekko się zaśmiał. –Strasznie śmieszne.
-Przepraszam.-odpowiedział jak najbardziej szczerze.
-Jeśli chodzi też o te „oczywistości” to zobacz, inne…
-Nie chcę innych. Chcę tylko ciebie. Jesteś dla mnie idealna. Jesteś piękna, mądra, zabawna, wrażliwa i masz ogromne serce. Jesteś wyjątkowa. Jedyna, którą kocham. I nie ma „innych”. –cholera, wie jak mnie wzruszyć. Wykorzystałam moment, kiedy podniósł się z kolan i niczym małe dziecko przysunęłam się do niego i mocno go przytuliłam. Położyłam głowę na wysokości jego serca i zaczęłam wsłuchiwać się w jego rytm.

-Nie umiem ci się sprzeciwić.-westchnął tuż przy moim uchu i mocno mnie objął
-To tego nie rób.
-Chcę wszystko z tobą wyjaśnić i musimy podjąć jeszcze jedną, ważną decyzję.
-Musimy?
-Yhym…-wyczułam, że się uśmiecha. Z niezadowoleniem puściłam go i usiadłam na swoim poprzednim miejscu.
-A wiec pozostaje temat „to”.
-Jeśli dalej mam być szczera, to mam ochotę pociągnąć ci z łokcia.
-Dobrze wiedzieć.-uśmiechnął się szeroko, a zaraz potem zebrał myśli zastanawiając się nad czymś.
-Marco… Ja się domyślam, że ty nie jesteś abstynentem, a co dopiero prawiczkiem…-zaśmialiśmy się oboje.- Ja rozumiem, że każdy facet ma jakieś tam swoje potrzeby, ale… Ale ja nie jestem gotowa. I nie wiem kiedy będę. To siedzi gdzieś we mnie. Mogę ci obiecać, że będę starała się tego strachu, paniki, zahamowań pozbyć, ale ja po prostu…nie powiem ci, że to się stanie za miesiąc, pół roku czy rok. Ja to bardzo przeżyłam. Ma to swoje piętno gdzieś w środku. Z pamiętnika babci dowiedziałam się, że miałam trzy przepłakane noce, nic nie jadłam… Ja nic nie pamiętam co się działo potem. Tylko szok, ból, przerażenie… Boję się, że ja ci się po prostu znudzę, że najzwyczajniej w świecie przestanę ci wystarczać, że może znajdziesz kogoś innego, kto spełni twoje potrzeby, a to mnie wtedy zabije…-skończyłam cicho znów wpatrzona we własne ręce. Jednak koło nich pojawiły się dwie inne. Chwyciły z delikatnością moje i gładziły kciukami knykcie. Zamknęłam oczy i zaczęłam uspokajać mój przyspieszający oddech.
-Dziękuję.-usłyszałam jego ściszony głos
-Za co?-zapytałam podnosząc głowę i marszcząc brwi.
-Za to, że jesteś ze mną szczera. Doceniam to. Wiem, że dla ciebie to krępujący temat, więc cieszę się, że powiedziałaś mi co o tym myślisz i przedstawiłaś swoje obawy. Z resztą niesłuszne. Odpowiadając na twoje pytanie to nie należę ani do jednych ani do drugich. Nie chcę i nie będę cię do niczego zmuszał. Chciałbym zdobyć twoje zaufanie. Wiem, że się boisz, ale poradzimy z tym sobie. My damy radę. Chcę być przy tobie i być dla ciebie wsparciem. To nie jest tak, że nie chcę z tobą iść do łóżka. Bo uwierz, cholernie cię pragnę. Jesteś tak piękną i seksowną kobietą… Chcę ci pokazać na wszystkie możliwe sposoby jak bardzo cię kocham. Ale jeśli nie jesteś na to gotowa to będę czekał ile tylko będzie trzeba. I zadowolę się wszystkim co mi dasz, nawet, jeśli miałoby to się ograniczyć tylko i wyłącznie do trzymania się za rękę. –tym razem sama się zaśmiałam
-Lubię kiedy mnie całujesz.-powiedziałam pewnie patrząc mu w oczy i przygryzając wargę.
-Doprawdy?-uśmiechnął się delikatnie i patrzył na mnie rozżarzonym spojrzeniem.
-Owszem. Nawet jeśli były to te skromne trzy razy.
-Skromne?-próbował trzymać powagę
-Bardzo.-stwierdziłam z przekąsem, by potem szeroko się uśmiechnąć
-Pani za to całuje bardzo nieskromnie.
-A pan wprowadza bardzo niezręczne sytuacje.
-Zupełne przeciwieństwo do pani pocałunków.-szepnął zbliżając się coraz to bardziej.
-A więc jakie są te moje pocałunki?
-Hmm… Mogę sprawdzić? Chyba zapomniałem.
-Co to będzie, jak będę w pańskim wieku…-pokręciłam głową, a Marco roześmiał się wesoło. Już dawno nie słyszałam jego donośnego, radosnego śmiechu, który…tak, który też kochałam.
-Inga…
-Hmm?
-Bardzo mi na tobie zależy.
-Mi też.
-Proszę, spróbujmy…-szepnął nachylając się nade mną
-Spróbujmy.-odpowiedziałam, by po chwili zatopić się w jego ustach. Ten pocałunek różnił się od innych. Był wyjątkowy. Był naszym pierwszym, prawdziwym pocałunkiem. Czułam w nim całe uczucie, którym darzył mnie Marco. Objęłam go mocniej i zaczęłam jeździć ręką w górę i w dół jego pleców. Mruknął cicho z zadowoleniem. Zaczął bawić się moimi włosami okręcając je wokół palców. Postanowiłam zaryzykować. Przesunęłam dłoń na jego kark, a następnie na włosy. Zawsze marzyło mi się przeczesać je dłonią. Marco zaczął się śmiać.
-A więc to tylko, żeby dotknąć moje włosy?
-Ciii…-szepnęłam w jego rozchylone usta i tym razem ja łapczywie wpiłam się w jego wargi.




"Bo wielka miłość zdarza się nam tylko raz
Nie zamknij swoich oczu, gdy spojrzy Tobie w twarz"



-I jak?-zapytałam, kiedy łapałam oddech kładąc się na jego torsie. –Przypomniałeś sobie?
-Takiej ciebie jeszcze nie znałem.-zaśmiał się i mocno do siebie przytulił
-Jakiej?-zatrzepotałam rzęsami
-Inga…
-Gdzie się podziała twoja bezceremonialna bezpośredniość?
-Nieziemsko całujesz.
-Uczę się od najlepszych.-odparłam z dumą, na co Marco zmarszczył brwi w zastanowieniu.-Jesteś jedynym, który mnie całował, więc nie masz co się zastanawiać.-szepnęłam czym wywołałam uśmiech blondyna
-Całe szczęście..-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, a ja jeszcze mocniej wtuliłam się w niego.
-Wygodnie się na tobie leży.
-I co, zaraz powiesz, że mięciutko?-zaśmiał się
-Nie, chciałam powiedzieć, że masz kawał mięśni. A ty chcesz mi powiedzieć, że jestem ciężka jak tak na tobie leżę?
-Nie, chciałem powiedzieć, że jesteś leciutka jak piórko i lubię, jak na mnie leżysz.
-Hmm. W takim razie, jeszcze sobie tak poleżę.
-Poczekaj.-zabrał jedną rękę z moich pleców i włożył ją do kieszeni swoich spodni.-Mam coś dla ciebie.
-Dostałam już piękne kwiaty.
-Mam coś jeszcze.-mrugnął radośnie. –Ale chyba cię muszę zrzucić.
-Niee…
-Taak.-powiedział i pocałował mnie subtelnie. Westchnęłam
-To ja się już sama zrzucę.-uśmiechnęłam się szeroko i zjechałam z niego na koce.
Marco wyjął z kieszeni czarne, płaskie pudełeczko. Otworzył je i chwycił moją rękę. Wyjął przepiękną, srebrną, fikuśną bransoletkę z biało-bordowymi kryształkami. Kamyczki tworzyły niesamowite kształty. Założył mi ją na prawą rękę.
-Dla ciebie.-spojrzał na mnie badawczo
-Dziękuję, ale nie musiałeś. Srebro?-coś mnie tchnęło, żeby zapytać
-Białe złoto.
-A te kamyczki to cyrkonie?-Marco uśmiechnął się szeroko. Błagam, niech to będzie prawda.
-Diamenty i rubiny.
-O nie. Nie. Marco, to zbyt drogie. Nie mogę tego przyjąć.
-Nie jest dla mnie drogie.
-Ale dla mnie jest.
-I w związku z tym?
-Nie mogę jej przyjąć. Nie chcę, żebyś obsypywał  mnie drogimi prezentami. Nie zależy mi na twoich pieniądzach, nie dla nich z tobą jestem.
-Potraktuj to w takim razie jako nieodłączny gratis.
-Gratis do czego?
-Do mnie.
-Marco…
-No dobra, do wazonu.
-Czekaj, chyba nie powiesz, że kupiłeś mój wazon.
-Mogę nic nie mówić jeśli chcesz.
-Kupiłeś go!
-Tak.-uśmiechnął się szeroko.
-Jesteś niemożliwy. Ale…
-Już ci się nie podoba?
-Nie…
-Wazon czy bransoletka?
-I to i to jest piękne…
-No to po sprawie.-pocałował mnie przelotnie. –Pasuje do ciebie.
-Czasem nie mam na ciebie siły. Dziękuję.-przytuliłam go mocno do siebie
-Zszedł już siniak?
-Marco, nie zaczynajmy już tego tematu, zobacz…-podniosłam do góry prawą rękę. O nie… Nie. –Chyba nie kupiłeś jej po to, żeby zakryć siniak…
-Przynajmniej go nie widać.
-Jesteś wariatem.
-Zwariowałem na twoim punkcie.-zaśmiał się
-Jakie to oklepane.-ziewnęłam zakrywając usta dłonią
-Aż tak panią nudzę?
-Nie spałam pół nocy przez pana.-uśmiechnęłam się blado opierając się o klatkę piłkarza
-Zatem czuję się odpowiedzialny, aby dzisiejszy pani sen trwał wystarczająco długo, gdyż mam względem pani plany na jutrzejszy dzień.
-Hmm… A jakie?
-Czekaj.-uśmiechnął się szeroko i podniósł z miejsca. Podał mi rękę, żebym również wstała.-Patrz-wskazał na plażę. Na początku nic nie widziałam, lecz potem na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Niedaleko brzegu stała Cathy, a przed nią klęczał Mats trzymając pudełeczko z pierścionkiem w dłoni. Oparłam się o Marco, a ten objął mnie jedną ręką. Widziałam drżącą dłoń Cat, kiedy kapitan Borussii nakładał jej pierścionek na serdeczny palec. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk migawki aparatu mojego chłopaka. Chłopak… Ach, jak to cudownie brzmi.
-Wyślemy im.-szepnął i pocałował mnie w czoło, a ja dalej wzruszona parzyłam jak Cathy szczęśliwa skacze swojemu narzeczonemu w ramiona i go całuje. Marco chwycił mój podbródek i pocałował mnie namiętnie w usta. –Uwielbiam cię całować.
-Kiedyś ci się znudzi.
-Nigdy.-odpowiedział pewnie i wrócił do poprzedniej czynności.




-A teraz już wyślę.
-Czekaj, trzeba je ładnie obrobić.-stwierdziłam. –Mogę?-wskazałam na jego iPhone’a
-Proszę bardzo-podał mi telefon, a ja przycięłam zdjęcie w specjalnym programie tak, że miało kształt serca.
-Gotowe.-uśmiechnęłam się i oddałam mu telefon.
-Pięknie. To wysyłam.
-Coś piszesz?
-Yhym..-odparł wystukując wiadomość, a ja znów patrzyłam na szczęśliwych Matsa i Cathy
-Myślała, że w ogóle jej się nie oświadczy.-powiedziałam opierając głowę na barku blondyna
-A on planował te zaręczyny odkąd zaplanowaliśmy ten wyjazd.-zaśmiał się. –Wysłałem.
Podał mi telefon do ręki, gdzie wyświetlała się napisana wiadomość pod zdjęciem

„Gratulujemy!
M&I”

-Fantastyczne. Lepiej bym tego nie ujęła.
-Prawda?
-Domyślą się, że może jesteśmy razem.
-Nie chcesz o nas nikomu mówić?
-Nie, po prostu… Nie chcę robić jakiegoś halo… Może po prostu jak wrócimy, nacieszymy się trochę sobą?
-Jak tylko będziesz chciała.
-A jak ty chcesz?
-Tak samo jak ty. Patrz, Mats bierze telefon.-pokazał na kapitana BVB.
Odpłynęliśmy już spory kawał od nich, więc nie było opcji, żeby nas zauważyli. Przeczytali oboje wiadomość i zaczęli rozglądać się dookoła.
-Chodź, usiądziemy jeszcze na chwilę, bo zaraz dopłyniemy.-pociągnął mnie za rękę i usiedliśmy razem przytuleni do siebie na kocu.

-Jestem szczęśliwa.-wyznałam patrząc w jego piękne, błyszczące oczy
-Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Ustawiłeś się u kapitana, córka trenera jest twoją dziewczyną… Nieźle, nieźle.
-Wiesz, że nie to miałem na myśli.
-Wiem.
-Nie jestem z tobą dlatego…
-Wiem.-ucięłam. –Mam ochotę coś zrobić.-powiedziałam nagle
-Oczy ci się święcą, przygryzasz wargę i stukasz palcem o moją rękę… Mam się bać?
-Może.
-Przekonałaś mnie. Jestem cały twój.-uśmiechnął się zawadiacko i przygryzł zębami dolną wargę.
-Cały…-szepnęłam –Mój…- on jest mój.. Mój. Mój Marco. Mój kochany Marco. Zachichotałam cicho i wskoczyłam na niego okrakiem. Położyłam dłonie na jego policzkach. Poczułam jak on kładzie ręce na mojej talii.
-Kocham cię, Marco.-szepnęłam do jego ust i złożyłam na nich długi pocałunek.
-Kocham cię.-odpowiedział pogłębiając pocałunek i przyciągnął mnie mocniej do siebie, tak, że nasze ciała stykały się ze sobą na całej powierzchni.




-Nie chcę przerywać…-wypowiedział między pocałunkami. -..ale stoimy już od dobrych kilku minut.
-To postoimy kolejne kilka.-odpowiedziałam i oddałam kolejny pocałunek. Marco zaczął się śmiać
-Uzależniłaś się…
-Od ciebie.
-Bardzo mnie to cieszy, też bym najchętniej tu z tobą został, ale…
-Ale?
-Nie jesteśmy tu sami.-szepnął mi do ucha. O matko. Zupełnie zapomniałam. Jacht sam nie pływa, istnieją na świecie ludzie poza Marco. –Mówiłem ci kiedyś, że uwielbiam kiedy się rumienisz?
-Na Idunie, dzień po naszym pierwszym pocałunku, kiedy pomogłeś mi z ochroniarzem.
-A, faktycznie.-uśmiechnął się szeroko i podniósł mnie z siebie. Wstał i podał mi rękę
-Dżentelmen.-zaśmiałam się
-A owszem.-przyjęłam rękę i wstałam. Marco ruszył ku wyjściu, a ja jeszcze schyliłam się po bukiet frezji.




Szliśmy w zupełnej ciszy do hotelu. Nie przeszkadzała nam. Miała w sobie taką swoją magię. Na dworze było już ciemno. Kilka gwiazd rozświetlało niebo i piękny półksiężyc. Idealna atmosfera na wyznanie sobie uczucia, bycia szczęśliwym… Wjechaliśmy windą na nasze piętro. Marco zatrzymał się pod drzwiami do mojego pokoju.
-Stwierdziłem dzisiaj…
-Tak?
-Że jesteś odważna.
-Na jakiej podstawie?
-Rzucania się na mnie.-zaśmiał się cicho
-Ja się na ciebie rzucam? Ja?
-Yhym..
-Kiedy?
-Na przykład wtedy, kiedy mnie pocałowałaś…i długo, długo całowałaś.
-Marco!-pisnęłam ze śmiechem i zakryłam twarz dłońmi, czując palące rumieńce. Wziął po kolei w swoje dłonie moje i dał mi krótkiego buziaka w usta
-Nie powinnam tak była robić? No wiesz, na pierwszej rance? Powinnyśmy byli zacząć od chodzenia za rączkę?
-Zaskoczyłaś mnie tym po prostu. Pozytywnie. I to nie ma się czego wstydzić, bo całujesz nieziemsko… Aczkolwiek jeśli chodzi o pierwszą randkę to chyba zawsze się coś o sobie opowiada. Tak jest w tych badziewnych komediach romantycznych.
-Znowu się wygłupiłam. Jestem idiotką.
-Nie jesteś. I nie wygłupiłaś się. Poza tym, wydaje mi się tego nie żałujesz.
-Szczerze?
-Yhym.-uśmiechnął się szeroko
-Marzyłam żeby cię całować od ponad trzech tygodni, więc nie żałuję. Od jutra możemy zacząć od chodzenia za rączkę i przytulanek.
-Od jutra?
-Tak.
-No to mamy jeszcze dwie godziny dzisiaj.-powiedział spoglądając na zegarek a zaraz potem czule mnie pocałował
-Wystarczy, muszę iść spać, bo chyba masz jakieś plany na jutro?
-Mam. Możliwe, że obudzę cię o szóstej.-mrugnął z uśmiechem na ustach
-Żartujesz?
-Nie. –oznajmił i znów mnie pocałował tym razem intensywniej, przypierając mnie do ściany.-Dobranoc.
-Dobranoc.-uśmiechnęłam się i weszłam cicho do pokoju by nikogo nie zbudzić. 
Weszłam do łazienki, przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż. Spojrzałam w swoje odbicie. Uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna, szczęśliwa dziewczyna z błyszczącymi oczami. Fruwające motyle w brzuchu i bezgraniczne szczęście. Miłość. Jestem dziewczyną Marco Reusa. Kocham go, a on kocha mnie. To takie nierealne, niesamowite… Spotkam się z nim jutro. Tak bym chciała, żeby tu był… A więc to jest to zakochanie. Teraz nie chcę od niego uciekać. Chcę w nim trwać, jak najdłużej. Do końca życia…

Wyszłam z łazienki trzymając w ręku bukiet kwiatów i torebkę. Zabrałam z salonu jedną szklankę, napełniłam ją wodą i wstawiłam do niej bukiet. Postawiłam je przy łóżku koło pomarańczowych róż. Ania spała na łóżku obok. Będę musiała z nią porozmawiać. Nie wiem jak zareaguje na to, że jesteśmy z Marco razem. Bolało mnie, że go nie akceptuje. Jako przyjaciółka powinna mnie rozumieć, wspierać mnie i cieszyć się moim szczęściem. Bardzo bym tego chciała…
Weszłam pod kołdrę i otuliłam się nią szczelnie. Kiedy powoli zasypiałam usłyszałam wibracje mojego telefonu. Przekręciłam się na bok i podniosłam go z szafki nocnej. Nowa wiadomość. Uśmiechnęłam się widząc nadawcę. Otworzyłam ją szybko.

„Tak na dobranoc jako ciekawostka..:”

Niżej podany link. No dobra, sprawdźmy. Otworzyła mi się strona ze znaczeniem kwiatów. No proszę… 
Pomarańczowa róża oznacza fascynację i pożądanie. Będąc mieszanką żółtego i czerwonego, są często używane za pomost pomiędzy uczuciem przyjaźni symbolizowanym przez żółte oraz czerwone kojarzone z symbolem miłości. Podarowując pomarańczowe róże możesz zatem wyjawić pragnienie pójścia o krok dalej. Mowa kwiatów: Chcę czegoś więcej.

„No proszę, nie spodziewałabym się… Bawisz się we florystę-romantyka?:)”

Już widzę Marco szukającego znaczenia kwiatów. A właściwie to zupełnie nie mogę sobie tego wyobrazić.

„Mats szukał czegoś dla Cathy z Piszczem, to popatrzyłem mu trochę przez ramię.;)”

W to już uwierzyć mogę. Jeszcze jeden link. No niech będzie.
Białe frezje mówią „chcę być tylko z tobą”. Kurczę… Postarał się. Zaimponował mi tym.

„Bardzo ciekawa lektura. Dziękuję za piękne kwiaty, za przepiękną bransoletkę… I za to, że mnie kochasz, i jesteś mój… a to najpiękniejsze. Dobranoc.<3”
„Wzajemnie, dobranoc <3”

Nie mogłam pojąć jak bardzo jestem szczęśliwa. W moim życiu zaczęło się wszystko układać. Odnalazło drogę. Tak bardzo bym chciała, żeby babcia tu jeszcze była. Żeby poznała Marco. Na pewno by go pokochała jak swojego wnuka. Miała tak dobre serce.
Teraz mam tatę, przyjaciół, wspaniałego chłopaka, studia… Teraz wszystko wydaje się takie proste. Wtuliłam głowę w poduszkę i zaczęłam sobie przypominać ostatnio minione zdarzenia. Głównie te z łódki…Potem odpłynęłam w cudowny sen… Śniłam o nim…




"Bo jeśli spełniają się sny, to nie wiem już o czym mam jeszcze śnić"








~~~

The End.
...Żartuję!:D
Za tydzień next!:)
Może tym razem się zamknę i nic nie napiszę, możemy się zamienić i wy coś napiszecie:)))
Ściskam!<3
Ps.Dużo dużo mikołajkowych prezentów Wam życzę!:)

15 komentarzy:

  1. Cudowny! 😍😍 Wkońcu są razem. Jestem taka szczęśliwa. A banan z twarzy mi nie schodzi po przeczytaniu tego rozdziału. Dziekuje *.* Została jeszcze kwestia Ani ciekawe jak to przyjmie ze są razem. ;) Czekam na nexta :) Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAA w końcu są raazem <3 w końcu :) Mats oświadczył się Cathy :) mam nadzieje, ze Ania zaakceptuje jej związek z Marco :) jako przyjaciółka powinna się kierować szczęściem Ingi :) Czekam na następny i zapraszam do siebie :) Liczę na komentarz :) Pozdrawiam i życzę weny :)
    Link do 1 rozdziału zostawiam w zakładce "Wasze Blogi" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest wspaniały ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa !
    Czekałam na te zdarzenia całe 35 rozdziałów i nareszcie się doczekałam. Matko i córko, jestem pewna, że ten rozdział, to najpiękniejszy jaki czytałam. Jest idealny wiesz? A Ty jesteś po prostu wspaniałą pisarką. Sama nie wiem co mam tu napisać, bo przez cały rozdział cieszyłam się do laptopa. Jak ja się cieszę, że oni w końcu są razem. A Ty do tego dołożyłaś zaręczyny Matsa i Cathy. Lepiej po prostu nie mogło być. Mam nadzieję, że Ania w końcu się opamięta i będzie wspierać Ingę, a nie ją zniechęcać. Już nie mogę się doczekać kolejnej soboty. <3

    Zapraszam na nowy rozdział :
    http://echteeliebee.blogspot.com/2015/12/rozdzia-xli.html

    Buziaki Kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM CIĘ I TYLKO TYLE POWIEM HAHAHAHA

    OdpowiedzUsuń
  6. Obecna!
    Matkooo boska! Cofam to co powiedziałam (napisałam) pod poprzednim rozdziałem. Marco i Inga, jak ktoś powiedział wyżej, 35 rozdziałów czekania na tą chwilę i opłacało się, bo była magiczna! Pochłaniałam każde słowo z wielkimi oczami, cudo! No inaczej tego nie nazwę. Jeju, mam wielką plątaninę myśli w głowie i w sumie nie wiem co napisać, jestem skołowana. To, że Inga niczego nie odwaliła jest dla mnie jakąś nowością ;p
    Co do Matsa i Cathy, marzą mi się romantyczne zaręczyny na plaży, więc kiedy to zobaczyłam łezka poleciała mi z oka w sumie nie wiem czemu, bo to nie było smutne, ale jakoś kiedy wyobraziłam sobie Matsa klęczącego na piasku z pierścionkiem, niedaleko Marco na jachcie.. Piękno tej chwili mnie przerosło.
    Wywołujesz we mnie zbyt dużo emocji, za co dziękuję ♥
    Mam nadzieję, że Marco i Inga będą razem już do końca historii, chociaż jestem naiwna myśląc, że nie namieszasz..
    A zapomniałabym o Ani, jestem ciekawa jej reakcji na związek Marco i Ingi (Wreszcie!! :D). Mam nadzieję, że nie poniosą jej negatywne emocje i niczego nie odpierdzieli, a co gorsza nie będzie namawiać Ingi na zostawienie Marco i inne randki, nie przeżyłabym gdyby zerwali.

    Dobra, nic już nie mówię i przepraszam za chaos panujący w komentarzu, ale jakoś nie umiem ułożyć sobie tego w głowie, jakoś nie dociera do mnie, że są razem.

    Dużo weny, czasu i prezentów mikołajkowych :>
    Pozdrawiam cieplutko ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojejejeju ♥
    Jak wiesz, nigdy nie komentowałam, ale tym razem muszę!
    Nie jestem jakąś mega wielką kibicką Borussi (właściwie to po prostu lubię i tyle :)), ale piszesz tak świetnie, że chyba grzechem byłoby nie czytanie.
    Rozdział cudowny, taki romantyczny i w ogóle ♥
    Marco i Inga no i Mats i Cathy ♥ Normalnie perfecto! ;)
    Jestem tylko ciekawa reakcji Ani i Roberta, ale mam nadzieję, że zaakceptują ich razem :)
    Buziaki :*
    Zapraszam też do mnie na: encara-testimo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie są razem. Wspaniały rozdział chciałam aby się nie kończył. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie nadszedł ten cudowny moment *.*! Pszczółka Emma xo

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobieto! Kurde, nie wiem co napisać. Czekał tydzień, a kiedy zaczęłam czytać, cała drzałam. Dlaczego? Sama nie wiem. Chyba bałam się tego, że On o Nią nie zawalczy, albo Ona po prostu ucieknie. Bo przecież to robi najlepiej. Albo że po prostu coś się posypie. Ale co ma się sypać, kiedy to się dopiero zaczęło?
    Tak bardzo się cieszę, że są razem. To było takie cudowne, kiedy Inga "rzuciła się" na Reusa. Heh.. Chyba przestanę czytać te wszystkie opowiadania, bo ewidentnie brakuje mi chłopaka XD oczywiście żartuję ;d
    Raczej nie wytrzałabym długo bez Twojego opowiadania.
    Ah te zaręczyny! Piękne! Już widzę minę Matsa i Cat, kiedy przeczytali tę wiadomość. Musieli być w niezłym szoku. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Jestem bardzo ciekawa jakie plany ma Marco wobec Ingi. No cóż, dowiem się niebawem.
    Jasne, niebawem. Cały tydzień.

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja już nie mam pomysłu na komentarze. Dlaczego? Hmm, pomyślmy.. Może dlatego, że każdym nowym rozdziałem powalasz mnie na kolana? :p Serio, zawsze muszę zbierać szczękę z podłogi.
    Cały ten pomysł z randką, scena na jachcie - świetnie to wymyśliłaś. Marco był taki romantyczny i kochany - normalnie ideał. ;D A potem tekst z tymi kwiatami... No, no, panie Reus, nie spodziewałbym się tego po panu. :p Nie mogę się doczekać, dokąd się udadzą w następnym rozdziale i tego, jak wszyscy zareagują na wieść o ich zejściu się. ;) A, i oczywiście cieszę się z powodu Cat oraz Matsa.
    No to teraz idę odliczać tydzień do nexta. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę... ❤
    To taki romantyczny i wspaniały rozdział! :)
    Wykorzystałam monent śniadania i czytałam. *.* Po tym, czym zaszczyciłaś nas w ostatnim rozdziale, byłam niesamowicie ciekawa kolejnego! ;))
    No... wiedziałam, że tak będzie. ❤ Czułam, że Inga, mimo swych obaw, ulegnie. Ulegnie uczuciu. Ulegnie Marco. ❤
    Boże... ta odsłona Marco... ta romantyczna... ta subtelna... jest najpiękniejsza spośród tych wszystkich dotychczasowych! :)
    Jestem wzruszona... :')
    Rozuniem konsternację Ingi, gdy Marco podarował jej tak drogi prezent, bo przecież ona jest z nim z czystej, bezinteresownej miłości. Jedyne czego pragnie od Marco, to on sam. On i jego miłość. ❤
    A te róże... Kurczaczki... jak ja go kocham, no! ^^ No i te linki... ❤ Tak, tak, niech wszystko zwali na Matsa. Mhm. ;) Niech się przyzna, że siedział nocami, by trafić bukietem. ;p A co do nowego narzeczeństwa... Teraz czekam na krok Marco. :D
    Czekam na kolejny! ❤
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem! ♥
    Kochana, rozdział cudowny! Nie wiem, jak ty to robisz, naprawdę, ale aż chce się czytać i czytać :D
    Ależ nam się uroczo i romantycznie zrobiło ^^ Marco coraz szybciej dąży do bycia ideałem, zresztą... już nim jest :) No po prostu nie da się go nie lubić. W ogóle, miło się patrzy na relacje pomiędzy nim a Ingą. Oboje pasują do siebie jak dwie krople wody.
    Ale końcówka najlepsza, i te wiadomości :D
    Czekam na kolejne! ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobra wstyd się przyznać, ale zapomniałam. Wczoraj właśnie ok. 16/17 odebrałam w Empiku swoje mikołajkowe książki, a potem byłam u dziadka na urodzinach. Miałam przeczytać i skomentować jak od niego wrócę, ale w końcu jak wróciłam do otworzyłam stronę książki, zaczęłam czytać i tak do 7 rano przeczytałam obie książki. Całkowicie mnie wciągnęły. Potem jakieś inne niedzielne duperele i dopiero znalazłam czas, żeby zerknąć. Tak szczerze mam mówić ? Im więcej przez cały tydzień myślałam o tym rozdziale to częściej wmawiałam sobie, że na pewno będą razem, bo Inga mu ulegnie. No, przecież Marco nie dałby jej tak odejść po tym co mu wyznała. Nie ma się co oszukiwać ! Absolutnie zaczarowałaś mnie w tą mikołajkową niedziele. Wiedziałam, że prędzej czy później będą razem i nie będziesz kazała nam czekać do ostatniego rozdziału. Oni są tacyt słodcy, jak gadają, jak milczą, jak się całują, jak się przytulają, a nawet jak piszą do siebie wiadomości. Domyślam sie, że jeszcze sporo ich czeka, ale ja wiem, że jakoś uda im się przez to przejść. Co do Twojego małego żarciku to mogłaś napisać tylko "the end", a dopiero za tydzień "żartowałam" wtedy byłoby ciekawiej i byłaby panika :D hahahaa :3 dobra kończę. Czekam na next, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeej... Nie lubię, kiedy muszę coś powiedzieć, ale nie wiem, co :<
    Ten rozdział jest świetny. Taki, jak go sobie wyobrażałam... Trochę przewidziałam, co kombinuje Inga, bo gdzieś w podświadomości czułam, że go nie odrzuci :D A on zorganizował to idealnie. I to, że ciągle się całowali, że nie bali się szczerości wobec siebie, że otwarcie o wszystkim rozmawiali... Cudowne! :D
    Zaskoczyły mnie za to zaręczyny Cat i Matsa. Myślałam, że faktycznie pójdą na jakiś zwykły 'spacer', a tu BANG i pierścionek! Możnaby rzec: nareszcie :p
    Jestem ciekawa nie tylko reakcji Ani na ich związek, ale i wszystkich ich znajomych, bo nie powinno to być dla nich zaskoczeniem... No ale nie wiadomo, jak będzie :p
    Cóż, podsumowując, jestem zachwycona i dumna z nich obojga :D I nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    Ściskam ♡
    Ps. Odpowiedź przeczytałam! :p

    OdpowiedzUsuń