-Ślicznie wczoraj grałaś-odezwałem się w końcu. Inga
podniosła się i posłała do mnie jeden ze swoich pięknych uśmiechów. Oparłem się
o wezgłowie łóżka i dałem znać dziewczynie, żeby usiadła koło mnie. Chwilę
później siedzieliśmy razem. Brunetka położyła głowę na moim barku, a ja objąłem
ją ramieniem.
-Nie lubię tej piosenki…
-Dlaczego? Jest piękna.
-Znasz tą bajkę?
-Mam dwie starsze siostry. Byłem skazany na Disney’a.
-No widzisz. Jak byłam mała… z cztery, pięć lat… Uwielbiałam
te wszystkie bajki. W tym Alladyna i właśnie tą piosenkę. Mówiła o księżniczce,
księciu, prawdziwej miłości, szczęściu, wolności, życiu jak w bajce. Od dziecka marzyłam
o takim życiu. Biała suknia z długim trenem, długi welon, druhny, kareta z
końmi, piękny kościół, ślub z księciem z bajki…i rodzice. Płacząca w ławce
matka i odprowadzający córkę do ołtarza ojciec. Takie tam marzenia małej
dziewczynki. Żyłam tym…oj długo. A najbardziej boleśnie się przekonałam, że
życie wcale takie nie jest. Że to zwykłe kłamstwo, ściemnianie małym dzieciom,
wmawianie jaki świat jest piękny. Że nie ma życia jak księżniczka. Nie ma
pięknych króla i królowej. Ta cała bańka ideałów pękła. Boleśnie pękła, kiedy
ojciec księżniczki okazał się tyranem. Kiedy księżniczka została pozbawiona
najmniejszego szczęścia, kiedy poleciała pierwsza krew z jej wargi, kiedy
straciła przytomność… Marco?-dotknęła mojej dłoni. Przez moje ciało przeszedł
szybki prąd. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego to właśnie ją spotkało coś tak
strasznego. Dlaczego taki los ją spotkał. Dlaczego ja nie wiedziałem jak mam
jej pomóc? Wiedziałem, że musiałem jej jakoś pomóc. Nie mogłem tak po prostu
stać bezczynnie. Z całej siły objąłem ją. Przycisnąłem ją do siebie z całej
siły. W tym momencie czułem, że byłem słaby. Psychicznie. Miałem milion myśli
na sekundę.
-Jak mam ci pomóc? Co zrobić?
-Nie wiem, Marco. Wiem, że się martwisz… nie ma sensu. Muszę
chyba sobie sama z tym poradzić, bo ktoś co coś takiego przeszedł może mnie
zrozumieć. Jest mi ciężko i będzie. A ty się nie zadręczaj. Przepraszam, że
tobie to wszystko opowiadam, ale czuję, że nie oceniasz mnie po tym, jak kiedyś
żyłam, z kim mieszkałam, że nie wziąłeś mnie za wariatkę… Uprzedzam cię, że ciężko jest się ze mną przyjaźnić.
Mam wiele zahamowań, zwłaszcza do facetów, choć…to dosyć dziwne, ale przy tobie
to wszystko ucieka. Nie wszystko, ale większość. Czuję jakieś takie pewne
poczucie bezpieczeństwa jak bardziej się poznaliśmy… i dziękuję ci za to.
-Cieszę się, że tak jest i o wszystkim mi mówisz. To jest
dla mnie ważne. Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby ci pomóc.
Będzie dobrze. Nawet teraz. Musi ci być trudno w tej sytuacji, ale masz mnie,
Mario… Ani i Robertowi możesz powiedzieć kiedy chcesz, albo w ogóle, ale na nas
wszystkich możesz liczyć. A jak będziesz chciała pogadać…o Kloppach to zawsze
możesz przyjść do mnie lub Mario, jest trochę dzieckiem, ale uwierz, jak coś to
z nim zawsze można pogadać od serca.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się delikatnie i ziewnęła
-Chyba czas w końcu spać, co?
-Yhym.-mruknęła i zsunęła się na poduszkę. Już miałem
podnosić się z łóżka, kiedy usłyszałem jej cichy głos.
-Marco?
-Hmm?
-Zostań i opowiedz mi coś o sobie. Tak mało o tobie wiem, a
ty o mnie prawie wszystko.
-No dobrze. Ale ty już zamknij oczy i śpij, ok?
-Okej.-uśmiechnęła się i wtuliła w moją poduszkę.
-No to od dziecka chciałem grać w piłkę. Rodzice zapisali
mnie do szkółki. Nie chwaląc się, od razu byłem najlepszy… Nie chichraj tam się
tylko śpij. Potem, kiedy trafiłem do Juniorów, poznałem tam Mario…
W końcu usłyszałem jej równomierny oddech. Zasnęła.
Podniosłem się z łóżka i usiadłem na fotelu naprzeciwko łóżka, tak, że miałem
doskonały widok na śpiącą polkę. Po kilkunastu minutach mnie oświeciło. Wstałem
i jak najciszej opuściłem pokój. Zbiegłem na palcach po schodach i chwyciłem za
telefon i nie zważając na godzinę wybrałem numer do Kuby. Po pięciu sygnałach
usłyszałem jego zaspany głos.
-Czy ty się dobrze czujesz?
-Cześć. Przepraszam za porę, ale wyjątkowa sytuacja. Bardzo
delikatna sprawa, nie na telefon…
-Co się stało?
-Posłuchaj, wiem, że jako nastolatek miałeś koszmarne
przeżycia, przeszedłeś już przez to wszystko z rodzicami…wiem, że to dla ciebie nie za
fajny temat, ale potrzebuję, żebyś o tym pogadał… z Ingą…
-Nie rozumiem… Co ma z tym Inga wspólnego?
-Jest teraz u mnie. Czuję, że jest cały czas w szoku,
totalnej rozsypce. Próbowałem sprawić, żeby na chwilę zapomniała…może
faktycznie na niewielką… To cały czas w niej siedzi. Uspokajałem ją z dwie,
trzy godziny. Wcześniej obudziła się z krzykiem, paniką w oczach… Boję się o
nią. Ona chce sama sobie z tym poradzić, udaje dzielną, ale jest na kruchej
linii. Jeżeli ona nie porozmawia z kimś, kto przeżył coś podobnego, nie no może akurat nie podobnego...traumatycznego..zwariuje.
-Traumatycznego?
-Ojciec-tyran. Bił ją, próbował zgwałcić… Wiem, nie
powinienem tego ci mówić, ale wiem też, że muszę coś z tym zrobić. Nie mogę
patrzeć jak bardzo się męczy, boi, płacze…
-Jezu, ja nie wiedziałem. Myślałem… To taka radosna
dziewczyna… Co teraz z jej ojcem, z matką?
-Tamten powiedział jej kilka tygodni temu, że nie jest jej
biologicznym ojcem… W dodatku poszedł siedzieć.
-Całe szczęście. A co z jej biologicznymi rodzicami? Wiadomo
coś?
-Wczoraj właśnie się dowiedziała…kim są. Wygarnęła wszystko
matce co czuła, co się działo… Teraz to wszystko do niej wróciło. Martwię się o
nią. Ona potrzebuje rozmowy z kimś, kto naprawdę ją zrozumie.
-Jasne, jasne, pewnie, że przyjadę. Będę z samego rana. Ty
też odpocznij trochę, Marco.
-Dzięki, stary. Jestem ci naprawdę wdzięczny.
-Nie ma sprawy, choć nie wiem na ile coś zdziałam, to mam nadzieję, że w jakimś tam stopniu uda mi się z nią porozmawiać.
-Też mam taką nadzieję. Dobranoc. I przeproś ode mnie żonę
za obudzenie.
-Okej. Od razu jak zadzwoniłeś kazała cię pozdrowić. To do zobaczenia za cztery godziny.
-Dobra. I jeszcze raz sorry, za taką porę.
-Spoko. Dobranoc.
Mam nadzieję, że rozmowa z Kubą choć trochę jej pomoże. Może
zrozumie, że nie jest jedyna, która ma taki bagaż na plecach i da się normalnie
i szczęśliwie żyć.
Wróciłem po cichu do sypialni. Spała spokojnie miarowo
oddychając. Przejechałem delikatnie zewnętrzną stroną dłoni po jej policzku.
Uśmiechnęła się delikatnie i mocniej wtuliła się w poduszkę.
Usiadłem w fotelu
i znowu obserwowałem. Może się to wydawać nudne, ale jeśli człowiek jest
zakochany, to przecież robi różne, dziwne rzeczy. Zakochany… Zakochany w
przyjaciółce… Trzeba zadowolić się i tym…
Obudziłem się z rano na fotelu. Od razu spojrzałem na łóżko.
Było puste. A ja nie wiadomo jak siedziałem przykryty kocem. Poderwałem się z
fotela, rzucając koc gdzieś w bok i wybiegłem z sypialni, mając nadzieję, że
jest gdzieś w łazience. Łazienka na piętrze okazała się pusta. Druga sypialnia
też. Zbiegłem schodami na dół. Wtedy już mogłem odetchnąć spokojnie.
-Już myślałem, że uciekłaś.-usiadłem na wysokim krześle i
przyglądałem się dziewczynie krzątającej po mojej kuchni.
-Mogłam, ale stwierdziłam, że najpierw opróżnię ci trochę
lodówkę.
-Dobra taktyka. Co robisz wspaniałego?
-Nic wspaniałego. Przeciętną jajecznicę z szynką,
szczypiorkiem i pieczarkami.
-Ooo, dawno nie jadłem. Pomóc ci w czymś?
-Wyciągniesz talerze?
-Jasne.
I tak właśnie zjedliśmy razem śniadanie.
-Mam pełny brzuch.
-Ja też. Ale spokojnie, Ania już zadba o twój tłuszczyk.
-Tłuszczyk?
-Yhym.
-Czy ty sugerujesz, że jestem gruba?!
-…
-Tłuszczyk? Ty wredny prosiaku! Tłuszczyk! –uratowało mnie pukanie
do drzwi. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do drzwi. Inga pognała za mną
co chwila okładając mnie poduszką. Otworzyłem drzwi, a w nich stał roześmiany
Kuba.
-Słychać was już na korytarzu. Kłócicie się jak stare dobre
małżeństwo.
-Jajecznicy mi żałuje i tłuszcz wypomina! Tak poza tym,
cześć Kuba.-poskarżyła się na co dostałem ponownie poduszką w plecy. Odwróciłem
się, chwyciłem w talii i przerzuciłem sobie przez ramię.
-Puszczaj mnie, idioto! Reus, no!-wymachiwała nogami we
wszystkie strony
-Zapraszam, zapraszam.-rzuciłem do Kuby, który cały czas
stał w progu i się z nas śmiał.
Zaniosłem ją po schodach do góry prosto do mojej sypialni i
zrzuciłem na łóżko. Za nami wszedł uśmiechnięty Kuba. Rzuciłem do niego
porozumiewawcze spojrzenie i ulotniłem się szybko z pokoju. Udałem się do
salonu i usiadłem na kanapie.
Minuty dłużyły się niemiłosiernie. Nie wiedziałem kompletnie
co mam ze sobą zrobić. Wstałem już, żeby pójść sprawdzić czy wszystko w
porządku. Zatrzymałem się jednak przed nimi, kiedy usłyszałem kawałek rozmowy.
-Ile miałaś wtedy lat?
-Szesnaście. Za drugim
razem w moje siedemnaste urodziny.
-Dwa?
-Tak.
-Ile wtedy brakowało?
Zanim zdążyłaś się obronić?
-Sekunda? Ułamek? Było
tak cholernie blisko… Strasznie się bałam… Raz się wywinęłam, za drugim miałam
pod ręką wazon i go ogłuszyłam...
Odszedłem kilka metrów i wypuściłem głośno powietrze. Gdybym
znalazł tego faceta zabiłbym. Bez wahania. Tacy ludzie nie zasługują na życie.
Podobno grozi mu więzienie za kradzieże, ale i tak zbyt krótko będzie tam
siedział niż na to zasłużył.
Cieszyłem się, że Inga w końcu się przed kimś otworzyła.
Może trochę miałem jakiś zawód, że tą osobą nie byłem ja, ale najważniejsza
teraz przecież jest Ona.
Akurat, kiedy schodziłem na dół mój telefon zadzwonił.
-Cześć Mario.
-No siema, słuchaj, co tam z Ingą? Jak się trzyma? Jak się
czuje?
-Noc była dosyć ciężka… Widziałem, że nie chciała o tym do
końca gadać. Powiedziała, że ja nigdy nie zrozumiem co przeszła… I taka jest z
resztą prawda, ale zadzwoniłem do Kuby, przecież on też strasznie przechodził
wszystko. Mam nadzieję, że to trochę jej pomoże, bo inaczej by się chyba
załamała…
-Dobrze zrobiłeś. Ma dobrą opiekę.
-Robię co mogę…
-A kiedy Kuba przyjdzie?
-Już jest. Rozmawiają jakieś czterdzieści minut. A mnie nosi
i nie wiem co robić.
-Niech pogadają na spokojnie. Nie bądź zazdrosny.
-Nie jestem zazdrosny.
-Yhyyym. No dobra, to nie przeszkadzam. Jak będę potrzebny,
to daj znać, ok?
-Jasne, dzięki.
-Trzymaj się. I uściskaj ją ode mnie.
-Okey. To do zobaczenia.
Oparłem się o oparcie kanapy i wsłuchiwałem się w tykanie
zegara. Kilka minut później, mój telefon się znowu rozdzwonił.
-Dzień dobry.
-Cześć, cześć, Marco. Wiesz co, jednak trening będzie na
siedemnastą. Wysłałem wiadomości do części chłopaków, pewnie zaraz reszcie
roześlą… Nie masz chyba już innych planów?
-Nie, w porządku. Nie wolał pan jednak odpocząć?
-Doszedłem do wniosku, że muszę się czymś zająć. Nie wiem
już co robić, więc postanowiłem nie odwoływać pracy, tylko jeszcze bardziej się
na niej skupić…
-Czyli trzeba się przygotować na męki?
-I to jakie!-zaśmiał się ponuro Klopp –Inga już wróciła do
Lewandowskich? Jak z nią?
-Rozłączyłem się wtedy, bo obudziła się z krzykiem. Płakała,
była przerażona. Te wszystkie traumy do niej wróciły z jeszcze większym
uderzeniem.-usłyszałem w telefonie ciężkie westchnienie.
-Rozmawialiście?
-Nie do końca chciała mnie o tym opowiadać, bo jak
stwierdziła, i tak bym jej nie zrozumiał. I dlatego… Przepraszam, że wygadałem,
ale zadzwoniłem do Kuby. Wie pan przecież, że też ma trudną przeszłość. Właśnie
siedzą u mnie w sypialni. Kiedy już chciałem tam wejść, usłyszałem kawałek
rozmowy. Ona się naprawdę przed nim całkowicie otworzyła. Opowiadała…ciężko,
ale dała radę. Nie płakała. Wydaje mi się, że ta rozmowa dużo jej pomoże.
Przestanie mieć o sobie tak niską opinię, uwierzy, że jeszcze może być
szczęśliwa. A Kuba i tak nikomu nie powie. Nawet jeśli trzeba będzie to własnej
żonie. Proszę mi nie mieć tego za złe…
-Ależ nie mam! Cieszę się, że w końcu o tym z kimś
porozmawia. Z tego co słyszałem, wie o tym tylko jej babcia. Lewandowscy znają
najbardziej okrojoną wersję… Wiesz może… A, nie ważne.
-A może jednak ważne?
-…Wiesz może, czy chce w ogóle ze mną, czy Ullą porozmawiać?
-Nie wiem. Jak mówiłem, nie rozmawialiśmy o tym. Nie była
gotowa. Zapytam Kuby, czy jemu coś mówiła.
-Dziękuję. Jak coś będziesz wiedział, jak będę potrzebny to
dzwoń.
-Zadzwonię. Mario z resztą też to samo powiedział.
-Dobrze, że ma takich wspaniałych przyjaciół. Dziękuję, że
przy niej cały czas jesteś.
-Nie mógłbym inaczej.
-To dobrze… Nie musisz dzisiaj przychodzić na trening. Może
lepiej, żebyś był przy niej?
-Wydaje mi się, że będzie wolała zostać z tym na chwilę
sama. Cały czas ktoś przy niej jest, a ona na pewno chce sobie sama na
spokojnie to przemyśleć.
-Będzie sama w domu?
-Nie, przecież jest Ania.
-A, no tak. Może i masz rację. To do zobaczenia na treningu.
-Do zobaczenia.
Pół godziny później usłyszałem cichy śmiech dziewczyny i
kroki na schodach. Poderwałem się z kanapy.
-Może masz ochotę na jajecznicę? Zostało jeszcze, bo
zrobiłam więcej.
-Chętnie, ale następnym razem. Obiecałem moje dziewczyny
zabrać na zakupy.
-A, to sprawa wyższe wagi państwowej.
-A jak!
-A poza tym jajecznicy już nie ma.-odezwałem się, kiedy
zeszli do salonu. Inga spojrzała się na mnie, podeszła i uszczypnęła mnie w
brzuch.
-Widać, widać.
-Wiesz co?!
-Spokojnie, Ania się jeszcze o ciebie zatroszczy. Zrobi ci
taki trening, że nawet nie odczujesz braku dzisiejszego. O, tobie Kubusiu
kochany też by się przydało.
-Ależ kochana nie trzeba, ja się za moim dzieckiem nabiegam
więcej niż u Klopp’a na treningu.
-To teraz w ogóle będziesz miał mięśnie jak atleta
-Czemu?
-Drugie dziecko?
-Racja.-zaśmiali się do siebie. Chyba można było powiedzieć,
że wróciła roześmiana Inga.
-Idę zobaczyć, czy Ania nie dzwoniła.-powiedziała. –Dzięki
Kuba.-powiedziała cicho i mocno przytuliła Błaszczykowskiego. –Za to wszystko…
Dziękuję...- Kiedy już go puściła ten posłał jej pokrzepiający uśmiech i
pogładził ręką jej ramię. –Co ja miałam przed chwilą? A właśnie,
telefon!-powiedziała, a chwilę później już jej nie było.
-Kuba, nie mam pojęcia jak mam ci dziękować.
-A daj spokój. Każdy na moim miejscu by tak zrobił.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, jak widzę, kiedy się
uśmiecha. Od razu kamień spadł mi z serca.
-…Czujesz coś do niej, prawda?
-Tak, ale jesteśmy przyjaciółmi i nikim więcej.
-To dobrze. To jest najlepsze wyjście, Marco. Ona ma
strasznie dużo zahamowań. Głównie przed mężczyznami. I dotykiem. Mówiła, że
Robert nawet jest bardzo ostrożny. Jak ktoś ją mocniej złapie..albo wiesz,
położy rękę tam gdzie nie trzeba, od razu jej się przypomina tamten człowiek,
tamte sytuacje…Ona jest już na dobrej drodze. Kiedyś w ogóle miała paniczny
strach przed mężczyznami, ale odkąd poznała Roberta z tym jest coraz lepiej.
Wiem, że ty chcesz pewnie czegoś więcej, bo widzę jak się na nią patrzysz, ale
ona potrzebuje jeszcze kilu, kilkunastu miesięcy na jakikolwiek związek. To, co
ona ma w głowie powoli odchodzi. Teraz, kiedy się dowiedziała o matce i ojcu,
to wróciło, ale wydaje mi się, że na krótko. Kiedyś sobie dała jakoś radę,
pewnie dzięki jej babci, teraz też da radę. Klopp pewnie też chce jej jakoś
pomóc jak go znam… Jeżeli ci na niej bardzo zależy, to musi ci na razie
wystarczyć przyjaźń. Daj jej czas.
-Wiem… Poszła specjalnie, bo chciałeś ze mną pogadać, nie?
Przecież ma rozładowany telefon.
-Przejrzałeś mnie.-zaśmiał się.- Powodzenia.
-Dzięki… A, jeszcze Kuba..
-No?
-Dzwonił Klopp. Pytał, czy chce z nim albo jego żoną
pogadać…
-Zapytaj ją o to.
-Będzie chciała o tym rozmawiać?
-Spokojnie. Da radę. To strasznie silna dziewczyna.
-Jeszcze raz dzięki. Nawet nie wiesz, jak dużo zrobiłeś.
-To ona sama sobie z tym poradziła. Moja znikoma zasługa. To
ja lecę.
-Jasne, cześć. –i wyszedł. Czy naprawdę widać, że coś do niej
czuję? I czy faktycznie dam radę zadowolić się zwykłą przyjaźnią? Jak mam bez
niej obok żyć, skoro ona powoli zamienia się w mój tlen? A dzień bez niej, to dzień zmarnowany...
~~~
Część..hmm., z której jestem trochę mniej zadowolona..No cóż, bywają i takie:)
Na początku chciałabym życzyć wszystkiego, wszystkiego co najlepsze Mańce! <3 Sto lat, kochana! A ja lecę pakować ostatnie rzeczy do walizki-jutro (...tzn, skoro część będzie w sobotę, to jutro było wczoraj :)) wyjeżdżam raniutko, teraz pobieram właśnie Worda na telefon...Jadę nabierać weny, czerpać nowe pomysły-zdradzę, że kilka nowych wątków, ciekawych dialogów się u mnie w głowie pojawiło, więc trzeba dopracować!:))
IIIIiii jeszcze (dopisywane w piątek rano, bo wiedziałam, że na bank o czymś tu zapomniałam ;P) jeszcze raz chciałam ooogrommnie podziękować Weronice Muller za przepiękną dedykację!<3 (dzięki niej dostałam takiego kopniaka, że napisałam 3/4 części, której nie mogłam zacząć!..a teraz jakoś jeszcze zakończenia nie mogę wymyślić..ale! dam radę!) <nuci:bo jak nie ja to kto?> :)))
IIIIiii jeszcze (dopisywane w piątek rano, bo wiedziałam, że na bank o czymś tu zapomniałam ;P) jeszcze raz chciałam ooogrommnie podziękować Weronice Muller za przepiękną dedykację!<3 (dzięki niej dostałam takiego kopniaka, że napisałam 3/4 części, której nie mogłam zacząć!..a teraz jakoś jeszcze zakończenia nie mogę wymyślić..ale! dam radę!) <nuci:bo jak nie ja to kto?> :)))
I dziękuję za przeeemiłe komentarze! :** (to, że jestem na "urlopie" nie znaczy, że ich nie czytam-wejdę choćby na dach żeby złapać wifi i tu zdjrzeć!:)) )
Także kończę!
Buziaki:**!!!
Cudowny rozdział :* Fajnie ze strony Marco że zadzwonił do Kuby żeby ten pomógł Indzie. Czekam z utęsknieniem na następny rozdział :* Buziaki ❤
OdpowiedzUsuńJestem! Miałam zaległości jednego rozdziału, sama nie wiem, dlaczego o.O
OdpowiedzUsuńNoo Reus ma teraz okazję, żeby wykazać się swoją opiekuńczością i robi to wzorowo! Poświęca się pomimo zmęczenia, w środku nocy angażuje przyjaciół... Ale czego się nie robi z miłości! :D
Kuba dobrze prawi z tym, że Inga potrzebuje czasu i mam nadzieję, że Reus to zrozumie. Ba, jestem tego pewna :D Nic dziwnego, że po tak przykrych wspomnieniach z dzieciństwa jest uprzedzona do facetów, ale mam nadzieję, że Marco pomoże jej to zmienić i udowodni, że Inga naprawdę może mu ufać. Oby oboje wytrzymali w tej przyjaźni i oby w pięknym stylu przekształciła się ona w miłość ;)
Nie masz prawa być niezadowolona z tej części, jest - uwaga, zwrot z rodziny 'wyrazów obcych, niczym ukontentowany' - kwintesencją doskonałości :D No i życzę pięknej pogody na 'urlopie'! :D
Przy okazji chciałabym zaprosić na nowe opowiadanie ode mnie, które ruszy już w poniedziałek:
www.dancingqueen-footballstar.blogspot.com
Oczywiście o Marco ;)
Pozdrawiam, do usłyszenia ♡
Kuba to świetny pomysł, jednak Marco czasem myśli ;) oby wszystko się jakoś ułożyło, pozdrawiam xo
OdpowiedzUsuńNadrobiłam! Wszyściutko od początku do końca!
OdpowiedzUsuńI powiem ci jedno: KOCHAM TEGO BLOGA!!!
Piszesz tak mądrze i twk lekko, że chcę więcej i więcej i więcej... Najpierw ta wylana kawa, impreza, matka chrzestna, pierwszy pocałunek, wspaniały spisek przeciwko profesorkowi, no i ta wiadomość o rodzicach. To tak wszystko w skrócie. A jak tak czytam co Inga musiała przeżyć to mam ciary na plecach. Niesamowita dziewczyna. Marco bardzo dobrze zrobił prosząc Kubę o rozmowę. Strasznie ciekawi mnie jeszcze sprawa z Mario i Ann. Jak przebiegła im ta rozmowa? Mam nadzieję, że wkrótce wyjaśnisz.
Ja byłam w Kołobrzegu dziesięć lat temu. Miałam wtedy tylko pięć lat, ale nadal pamiętam to wspaniałe miasto. Teraz pewnie się tam już dużo zmieniło XD... W każdym bądź razie wypocznij kochana i nabierz siły na kolejne rozdziały <3 Już nie mogę doczekać się co tam wymyśliłaś.
Pozdrawiam i OGROMNEJ ilości weny życzę;***
Ja byłam 3 lata temu...:)) A dopiero teraz windę na dworcu naprawiają! ;))) A empika nie ma dalej...no i gdzie ja kupię płytę Lewandowskiej? :D
UsuńDzięki!;**
Buziaki!
Na początku, dziękuję za informację o nowym rozdziale. ;*
OdpowiedzUsuńTeraz pnąc się coraz wyżej, trzeba przejść od razu do sedna sprawy, czyli rozdziału powyżej.
Cóż ja mogę powiedzieć? Nie jestem jakąś tam osobistością, której słowo naprawdę może wnieść coś spektakularnego, lecz powiem ze swych skromnych ust: KAWAŁ DOBREJ ROBOTY!
Uwielbiam Cię, dziewczyno, za to, co piszesz. ;*
Ojj, Marco wykorzystuje podarowaną mu przez los szansę, wykorzystuje. Można powiedzieć, że robi to wręcz idealnie.
Teraz, gdy Marco dałby czas dziewczynie, uważam, że pokonałaby wszystkie traumatyczne wspomnienia i w końcu coś pięknego by rozkwitnęło. ♥
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Buźka. ;*
Łoo. Co mam powiedzieć ? Coś wspaniałego.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że każdy Twój rozdział jest coraz lepszy. <3
Dobrze, że Kuba jej pomógł. Tyle przeżyć na raz, nie dziwie się, że tak reagowała. Ale ma Marco. Widać jak ją kocha. Cały czas jest przy niej.
Mam ogromną nadzieję, że i ona w końcu się przełamie i przyzna się jak bardzo jest w nim zakochana. I jeszcze biedny Klopp. Ale się narobiło no.
Ale z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
Buziaki moja kochana ! :*
Kochana <3 rozdział cudowny. Bardzo szkoda mi Ingi, ale widać, że rozmowa z Kubą dużo jej dała. Ja już chce, żeby stworzyli z Marco pare <3 to oczywiste, że Marco nie zadowoli się tylko przyjaźnią, a przynajmniej mam taką nadzieje :D hihihi :3 co do weny to rozumiem Cię. Miałam sporo rozdziałów na zapas, potem zaczęły mi się kończyć, ale teraz jest w Grecji i napisałam 6 rozdziałów ! dobra koniec o mnie XD czekam z niecierpliwością na następny :* buziaki
OdpowiedzUsuńPs. Kochana zaglądam na Twojego bloga w każdą sobotę i środę ok. 16, żeby sprawdzić czy nie ma rozdziału, więc nie musisz o każdym mnie informować, bo zazwyczaj jest już po fakcie :D hahahah
noo świetny! :)
OdpowiedzUsuńw sumie myślałam, że już w tym rozdziale będzie coś więcej między Ingą, a Marco, no ale cóż..
rozdział jak zwykle przecudowny i już czekam na 19! ;*
zapraszam na mojego
dużo weeeny życzę ♥
Na początku chciałam bardzo przeprosić za moją nieobecność, dotyczącą komentarzy. Nie mogłam komentować na telefonie , a internet mi nie działał, jednak to nie oznacza, że nie czytałam Twoich rozdziałów. Czytałam, czekałam na nowe... ;)
OdpowiedzUsuńMarco jest uroczy. Martwi i troszczy się o Inge. Widać, że jemu na niej naprawdę zależy. Marco myśli xD Dobrze, że zadzwonił po Kubę. To był bardzo dobry pomysł. Mam nadzieję, że rozmowa z Kubą pomoże jakoś Indze i przekona się ona do facetów. Że przekona się do Marco. Może i ona w końcu zrozumie, że z Reusem łączy ją coś więcej jak tylko przyjaźń? I otworzy się przed nim bardziej? Liczę na to! ☺
A na następny rozdział czekam z wielką niecierpliwością. Jestem bardzo ciekawa co wymyśliłaś na kolejny! A dzisiaj zapraszam do siebie na nowy rozdział! ;3
Pozdrawiam i życzę miłego pobytu w Kołobrzegu! ;d
Wow...część zajebista! :D Rozmowa z Kubą na pewno pomogła Indze. Nie mogę się doczekać, aż stworzy ona z Marco parę...ach jak ja bym chciała, żeby to szybko nastąpiło :D Miłego wypoczynku a w międzyczasie zapraszam do siebie na 14 część. Jestem ciekawa Twojej opinii. :))) Pozdrawiam, SG! :* <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia :D !!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały. Marco wpadł na świetny pomysł - to bardzo dobrze, że zadzwonił do Kuby. On na pewno zrozumiał Ingę jak mało kto, a jej taka rozmowa była potrzebna. Marco jest taki opiekuńczy, czuły, troskliwy... Mam nadzieję, że będzie cierpliwie czekał na moment kiedy Inga sobie wszystko poukłada i będzie mógł na spokojnie powiedzieć jej, że ją kocha. Teraz dziewczyna powinna porozmawiać z Ullą i Jurgenem (swoją drogą strasznie mi go szkoda, to świetny facet).
Życzę dużo weny,
Mańka :)
Wakacje, wakacje i nie ma czasu na komentowanie!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, wybaczysz mi?
Boże! Jak ty to robisz? Jak ty tak pięknie...Nie wiem nawet jak to ująć w słowa, bo słów mi brakło!!! Nie wiem co powiedzieć, a co dopiero napisać. Genialnie, cudowny rozdział i KONIEC KROPKA! Fajnie, że Marco chce pomóc Indze. Jestem przekonana, że będą cudowną parą *.* Rozmowa Ingi z Kubą na pewno była dobrym pomysłem:) Czekam na kolejny rozdział:))
Widzę, że nie tylko ja poluje na płytę Ani :P Udanych łowów i wypoczynku!:)) Buziaki kochana :* <3
Właśnie wpadłam na Twojego bloga. ;D Od razu wzięłam się za nadrabianie rozdziałów, i powiem Ci że jestem pod wrażeniem ❤️❤️ czekam na next �� Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale niestety moja doba jest zbyt krótka, by czytać na bieżąco wszystkie rozdziały i robić to, co miałam zaplanowane. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. ;*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. ;))
No kurczę, nie wiem, co Ci się w nim nie podoba?! Jest genialny! :D
Pochłaniałam go z zatrważającą szybkością, a kiedy dobrnęłam do końca chciałam jeszcze. ♥
Marco jest naprawdę opiekuńczy i na wszystko znajdzie sposób. Podoba mi się, że Inga tak otworzyła się przed Marco. Zaufała mu, a on powinien to docenić, bo po takich przeżyciach, jakich doznała w przeszłości nie jest to łatwe. A jednak jemu udało się przekonać Ingę do siebie. To jest piękne. Był sobą. Był naturalny, ciepły, życzliwy i właśnie tymi oto cechami zapracował sobie na jej szacunek i zaufanie... ;) Być może jemu niejednokrotnie będzie trudniej zrozumieć jej zachowanie, bo nigdy nie doświadczył tego, co ona.
Podoba mi się, że Marco pomyślał o Kubie. Myślę, że to był dobry krok. Inga mogła się otworzyć przed kimś, kto ją zrozumie. Mogła wypytać o to, jak poradzić sobie z takimi przeżyciami. Wiesz, czytając ten rozdział i napotykając wątek Kuby, przyszła mi do głowy jego biografia. Czytałaś może? :))
Jestem mega zadowolona, wręcz wniebowzięta tym rozdziałem! :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
Buźka! :*